To drugi medal Jansruda w Soczi. Wicemistrz olimpijski z Vancouver w gigancie, w Rosji sięgnął po brąz w zjeździe. Tym samym to czwarty z rzędu triumf olimpijski Norwegów w supergigancie od 2002 roku - wówczas wygrał Kjetil Andre Aamodt, a na dwóch kolejnych igrzyskach Aksel Lund Svindal. Ten utytułowany zawodnik w Soczi był dopiero siódmy.
- Bardzo liczyłem na swój występ w supergigancie, bo wiedziałem, że w tej konkurencji mam największe szanse. Jednak kiedy zobaczyłem przejazd Bode Millera pomyślałem, że będzie mi bardzo trudno wygrać. Gdy na mecie zobaczyłem, że mam pół sekundy przewagi, byłem zaskoczony - powiedział Jansrud.
Trzecim miejscem wyraźnie zawiedziony był Miller, który w superkombinacji był szósty, a w zjeździe ósmy. Jednak 36-letni Amerykanin zajmując trzecie miejsce w supergigancie został najstarszym narciarzem alpejskim, który stanął na podium zimowych igrzysk. Brąz w supergigancie jest jego szóstym medalem olimpijskim w karierze. Srebra swojego rodaka pozbawił Weibrecht, który przed czterema laty był trzeci w tej konkurencji.
- To jeden z najbardziej niesamowitych momentów w moim życiu. Naprawdę nie potrafię znaleźć słów na to co się stało - przyznał Weibrecht.
Trzecie miejsce ex aequo z Millerem zajął Jan Hudec. To pierwszy medal olimpijski dla reprezentanta Kanady w narciarstwie alpejskim od 1994 roku. W Lillehamer po brąz w zjeździe sięgnął Ed Podivinsky.
Sporą niespodzianką był brak na podium Austriaków - Otmar Striedinger był piąty, a Max Franz szósty. Z kolei Amerykanin Ted Ligety zajął 14. pozycję. Maciej Bydliński stracił do Jansruda 4,37 s i ostatecznie, po dyskwalifikacji jednego z zawodników, został sklasyfikowany na 38. miejscu.
ps