Polkom nie powiodło się w środowym slalomie gigancie równoległym. Król została zdyskwalifikowana, a Sztokfisz zajęła w eliminacjach 28. miejsce i również nie awansowała do 1/8 finału. Trener Paweł Dawidek mówił, że trasa była twarda jak beton, a w takich warunkach nie rozgrywa się zawodów.
Relacja z 14. dnia igrzysk>>>
- Bardziej liczymy na slalom i mam nadzieję, że dziewczyny powalczą. To młode zawodniczki, debiutują na takiej imprezie, a stres jest ogromny. Już sam awans na olimpiadę, czyli znalezienie się w gronie 32 snowboardzistek, to duży sukces - podkreślił Dawidek. Wielką niewiadomą jest Król, prywatnie córka prezesa związku Marka Króla. Niemal równo rok temu, 23 lutego 2013, zajęła drugie miejsce w slalomie w Pucharze Świata w Moskwie.
- Jestem bardziej "slalomistką", niż "gigancistką", więc bardziej nastawiam się na sobotni start. Spodziewam się wejścia do "16", a wtedy już wszystko może się zdarzyć. Tak jak było w rosyjskiej stolicy, kiedy po raz pierwszy zakwalifikowałam się do tego etapu pucharowych zawodów. Skończyło się na podium - powiedziała 23-letnia Król.
Ostatnio lepsze wyniki w slalomie, porównując te dwie konkurencje, ma Sztokfisz. - Chciałabym zaliczyć dwa bardzo dobre przejazdy, choć nie mam żadnych celów wynikowych - stwierdziła. Występy podopiecznych Dawidka będą ostatnimi w snowboardzie na igrzyskach w Soczi. Na razie Polacy bez sukcesów.
PAP/mp