Skąd wziął się Wasz świat?
Od dawna ludzie przemieszczają się między krajami i kontynentami. Jeśli uważnie się rozejrzymy, zobaczymy, że i wokół nas mieszka sporo osób z innych krajów. Może i Wy chodzicie do przedszkola lub szkoły z osobą wietnamskiego, ukraińskiego czy romskiego pochodzenia? To fantastyczne, że na wyciagnięcie ręki mamy tyle kolorowych, magicznych i różnorodnych historiom z całego świata! Przyjrzyjmy się im bliżej! W „Źródełku” sprawdziliśmy, według kogo pierwsi ludzie wykluli się z jajka, gdzie bogowie chodzili w zimowych butach i kto stworzył jeziora z rozbitego kawałka ziemi!
Wstępem do pierwszej legendy była melodia zagrana na taonga pūoro – tradycyjnych instrumentach Maorysów z Nowej Zelandii. To właśnie Maorysi wierzą, że dawno, dawno temu przelatujący nad oceanem mityczny wielki ptak, wrzucił do niego jajko. Z jajka wykluli się: kobieta, mężczyzna, dziewczynka, chłopiec, świnia, pies i… drewniana maoryska łódź. Wszyscy wsiedli do łodzi i popłynęli na wyspę, która stała się ich domem. To właśnie Nowa Zelandia.
Z kolei daleko, daleko na wschodzie Rosji – na Kamczatce – ludzie powiadają, że prastary bóg chodził po tym półwyspie obuty w swoje wielkie śniegowe buty, za każdym krokiem łamał się pod nim pokrywający Kamczatkę lód. Dlatego teraz krajobraz półwyspu wygląda, jakby był połamany przez czyjeś wieeelkie stopy! Pełno na nim nizin, gór, wulkanów, kraterów i jezior! Kamczatkę zamieszkują wspaniałe barwne ludy, pamiętające jeszcze prastarego boga: Czukczowie, Eweni, Koriacy, Itelmeni…
A wiecie skąd wzięły się jeziora w Kirgistanie? Bardzo dawno temu po kirgiskich stepach dwoje ludzi wędrowało ze swoim wielkim wołem. Byli bardzo spragnieni i wycieńczeni wędrówką. Żeby ich uratować, wielki wół swoimi wielkimi rogami rozerwał na kawałki ziemię. Z ziemi wytrysnęła woda i rozlała się, zamieniając w wielkie jeziora.
Pieśń o wędrowaniu brzegiem morza w poszukiwaniu ukochanej śpiewały nam dzieci ze szkoły podstawowej w Atenach. Ta piękna ballada pochodzi z greckiego Półwyspu Peloponeskiego, krainy rybaków, żeglarzy, odkrywców nowych lądów. A Helena i Marta z zespołu InFidelis zagrały spokojną i otulającą melodię na suce biłgorajskiej i fideli płockiej.
Co straszyło na wsi?
Okazji do przestraszenia się było dawniej na wsi całkiem sporo. Dzięki Antosi z Akademii Sztuk Dziecięcych w Warszawie spotkaliśmy się z polskimi zjawami mieszkającymi w starych zamkach, przy młynie, w lesie, wśród zboża, nad wodą i na strychu. Zjawy niekiedy wyglądały jak zwierzęta, innym razem podobne były do ludzi. Czasem tylko przemykały szybciutko, wydając tajemniczy dźwięk. Niekiedy drogę ze wsi przebiegła czarna koza lub czaszki na króciutkich nogach. Latem, gdy słońce świeciło wysoko na niebie, pojawiały się na polach Południce zwane też Żytnimi Babami. A w lasach Leśny Dziad wysypywał dzieciom z koszyczków to, co nazbierały. Pewne demony były związane z pogodą jak Płanetnicy czy Latawce, przynoszący deszcz, burze lub przeciwnie – suszę. Większość zjaw pojawiała się tam, gdzie należało zachować szczególną ostrożność np. na bagnach, rozstajnych drogach. Na szczęście istniały tez dobre duchy i demony. Opiekowały się domem i rodziną, czasem nawet posprzątały pod nieobecność gości. Mieszkały w okolicach ciepłego pieca, jak Domownik, w mysich norkach lub na strychach. Jeśli gospodarze dbali o swoje domowe duchy, te z chęcią im pomagały!
Wielki Post i Purim
Dawniej wielką część życia ludzi wyznaczała przyroda. To wedle zmian pór roku decydowano., kiedy można pracować, a kiedy przychodzi czas odpoczynku. Z tych zmian w przyrodzie ludzie wyznaczyli sobie modele postępowania, dopasowane do tego, co dzieje się wokół. W kościele katolickim, którego cykl religijny wyznaczał wiele etapów życia w miastach i na wsiach, zaczął się właśnie Wielki Post. Nasi przodkowie bardzo poważnie traktowali ten okres! Ze stołów na 40 dni znikały wszystkie mięsa, tłuszcze i słodkości. Jedzono bardzo prosto. Odkładano instrumenty muzyczne i nie tańczono. Nawet dzieci bawiły się ciszej i spokojniej, niż zazwyczaj! Kaja Prusinowska zabrała nas w podróż po wspomnieniach pełnych gadających drzew, tajemniczych zakonnic i cudownych przysmaków.
Jako mała dziewczynka, Kaja była dość chorowita, dużo kichała i kasłała. Zaczęła więc wyjeżdżać w góry, „dla poprawy zdrowia”. Mieszkała w domu prowadzonym przez zakonnice, słuchała kościelnych dzwonów i długich pieśni wielkopostnych, obserwowała piękne widoki i zachwycała się otaczająca przyrodą. Co wieczór, przed snem, Kaja, wraz z innymi mieszkającymi z nią dziećmi, próbowała podejrzeć zakonnice zdejmujące swój długi czarny welon. Bowiem wszyscy mali mieszkańcy domu byli przekonani, że zakonnice pod welonem nie mają włosów, jak zwykli ludzie, ale małe, białe piórka, bo zakonnice na pewno były trochę aniołami! Po wielu latach Kaja mieszkała ze swoją babcią, która zachęcała ją do tego, by Wielki Post traktować, jak czas do przemyśleń, skupienia się i pracy nad sobą. Przecież nawet przyroda nas do tego zachęca – nie jest tak bujna, kolorowa i żywa jak wiosną.
Gdy wychowana w chrześcijańskiej wierze Kaja świętowała Wielki Post, Żydzi przeżywają czas podobny do chrześcijańskiego karnawału – Purim – święto radości, barwne i głośne. Dzieci przebierają się w kolorowe stroje, w rękach trzymają kołatki, bardzo podobne do tych, których używa się na koniec Wielkiego Postu do obwieszczenia zmartwychwstania Jezusa. Dorośli piją dużo wina, napoju rozweselającego serce, przypominającego o uczuciach. Druga babcia Kai była nauczycielką w szkole w Zamościu, w której było wielu uczniów żydowskich, rusińskich i polskich. Dzieci wymieniały się przeżyciami związanymi ze swoją wiarą i zwyczajami. Uczyły się tolerancji, dowiadując się, że gdy jedni przezywają właśnie spokojny czas zadumy, inni mogą mieć czas radości i głośno się weselić. I to jest piękne. Jesteśmy inni, ale możemy wymieniać się przeżyciami!
***
Tytuł audycji: Źródełko
Prowadziła: Hanna Szczęśniak
Goście: Kaja Prusinowska, Antosia z Akademii Sztuk Dziecięcych
Data emisji: 21.02.2021
Godzina emisji: 11.00