Polskie Radio Dzieciom

Wielkanocne Źródełko

Ostatnia aktualizacja: 17.04.2022 11:30
Obchodzimy Wielkanoc! Opowiemy, dlaczego w ten dzień bardzo wcześnie rano biją dzwony, co spożywano na wielkanocne śniadanie i czemu miało ono wiele wspólnego z… wieczerzą wigilijną! Nie zapominajmy tez o Lanym Poniedziałku! Jak kiedyś wyglądał Śmigus-dyngus? O tym też opowiemy w Źródełku!
Audio
  • Wielkanocne Źródełko (Polskie Radio Dzieciom/Źródełko)
Zajączek wielkanocny
Zajączek wielkanocnyFoto: Shutterstock

Obchodzimy Wielkanoc! Opowiemy, dlaczego w ten dzień bardzo wcześnie rano biją dzwony, co spożywano na wielkanocne śniadanie i czemu miało ono wiele wspólnego z… wieczerzą wigilijną! Nie zapominajmy tez o Lanym Poniedziałku! Jak kiedyś wyglądał Śmigus-dyngus? O tym też opowiemy w Źródełku!

Za nami kilka ważnych dni – tak zwane Triduum Paschalne, czyli Wielki Czwartek, Wielki Piątek i Wielka Sobota (Triduum oznacza właśnie „trzy dni”). Z każdym z tych dni wiążą się pewne zwyczaje, a dawniej, na wsi, było ich jeszcze więcej! W Wielki Piątek bardzo surowo poszczono – nie jedzono prawie nic! A już na pewno nie mięso czy słodkości! To był dzień zadumy, ciszy i spokoju. W Wielką Sobotę z kolei, nadal w nastroju zadumy, przygotowywano święconki. Taki koszyczek z potrawami do poświęcenia niesiono do kościoła lub – jeśli nie było go we wsi – do bogatszych sąsiadów, u których odbywało się święcenie pokarmów. W koszyczkach nie mogło oczywiście zabraknąć… pisanek! Ale te, dawniej na wsi, przygotowywane były o wiele wcześniej, niż dzień przed święceniem. Czasem już dwa-trzy tygodnie przed Wielkąnocą! Jak Polska długa i szeroka, tak wiele było różnych metod ozdabiania jaj. Na Kurpiach oklejano je sitowiem i włóczką w bardzo misterne wzory, gdzie indziej kolorowano, po czym wdrapywano wzorki ostrym nożykiem lub szpileczką. Bliżej wschodniej granicy, choć nie tylko tam, stosowano technikę batiku – malowano na jajkach wzór woskiem, zanurzano je w farnie, potem malowano wzór w innym miejscu i znów zanurzano w innej farbie. Na koniec powstawała piękna, wielobarwna pisanka!

Pisankę batikową ozdabia się woskiem, który później jest zmazywany. Pisankę batikową ozdabia się woskiem, który później jest zmazywany.

Po cichych, pełnych skupienia i refleksji dniach następuje radosna Niedziela Wielkanocna!

Bardzo wcześnie rano w kościele zaczynają bić dzwony, obwieszczając zmartwychwstanie Jezusa, odprawiana jest uroczysta msza święta. Wyobraźcie sobie, że dawniej, po mszy i procesji, gospodarze gonili co sił w nogach (tyle, że końskich, bo często jechali wozem zaprzężonym w rumaki) do swoich gospodarstw. Wierzono, że kto pierwszy przyjedzie do wsi i swojego obejścia, temu przez kolejny rok będzie się szczególnie darzyło! Mama Piotra Dorosza nie raz przeżyła taką szaleńczą jazdę z kościoła, gdy powoził jej brat. Wszystkie dzieciaki piszczały z radości i dopingowały wujka Henia do szybszej jazdy, natomiast ich babcia, prababcia naszego redaktora łapała się za głowę i krzyczała, żeby zwolnił!

Kiedy wszyscy szczęśliwie dojechali do domów, dzielono się jedzeniem ze święconki. Podobnie jak dzielenie się opłatkiem w Boże Narodzenie, był to gest życzliwości i przyjaźni. Potem wszyscy zasiadali do wielkanocnego śniadania. Na środku stołu stał Baranek, zwany gdzieniegdzie „Agnuskiem” (to z łaciny – agnus oznacza baran). Baranek zrobiony był z wosku, masła lub ciasta. Ważne było, aby w tak uroczystym jak Wielkanoc dniu, na stole znalazły się potrawy.

Ale zaraz, zaraz! Co u kłobuka Pietucha? O tym opowiedział nam Witold Vargas! Posłuchajcie więc kolejnego odcinka historii miłego Pietucha, pana Macieja i… niepokojącej Wróżki Ziębuszki!

A z przedszkolakami z House of Montessori odpowiedzieliśmy sobie na pytanie, co oznacza powiedzenie: „Zapomniał wół, jak cielęciem był”. Wół jest dorosły, ciele – młodziutkie. Mówiąc „zapomniał wół, jak cielęciem był” mówimy tak naprawdę: zapomniał dorosły, jak dzieckiem był. Możemy tak powiedzieć nie tylko o prawdziwym dorosłym i prawdziwym dziecku, ale również o sytuacji, kiedy jedna osoba gani drugą za to, co sama niedawno zrobiła. Nie powinniśmy przecież strofować innych za błąd, który sami niedawno popełniliśmy! Na pewno możemy o tym powiedzieć w miły sposób i zaoferować swoją pomoc w zrozumieniu czegoś, co my już wiemy.

Z kolei po Niedzieli następuje Poniedziałek Wielkanocny, zwany popularnie Lanym Poniedziałkiem! Dziś coraz rzadziej porządnie się oblewamy, ale na dawnej wsi woda lała się strumieniami! Szczególnie „obrywało się” dziewczynom, ale wbrew pozorom były wtedy zadowolone. Ba, nawet chciały być oblane jak najsolidniej. Nieoszczędzanie w ten dzień przez chłopaków świadczyło o tym, że dziewczyna im się podobała! O Śmigusie-dyngusie opowiadała nam wspaniała artystka ludowa, śpiewaczka i gawędziarka – Maria Bienias…

- U nas na Śmigus-dyngus to się po prostu mówiło „śmileja”: O jutro „leja”, to dopiero się zacznie! To już w Wielkanocną Niedzielę szykowaliśmy flaszki. Normalne, szklane flaszki wody. – wspominała pani Maria. Jako małe cztero-, ośmioletnie dzieci najpierw chodzili po chałupach i mówili gospodarzom: „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Przyszliśmy Was oblać po dyngusie na szczęście!”. I gospodarze wpuszczali dzieciaki do chałupy. Gospodyni schylała się przed nimi, nadstawiając głowę, a dzieci lały z butelek trochę wody na dłonie i polewały jej głowę. Mówiły wtedy: „Na konopie! Na lon! Żeby Wam się dużo urodziło, żebyście mieli z czego sobie zrobić koszulę”, a gospodarzowi mówiono: „Gospodarzu! Na owies!”. Za takie miłe życzenia dzieci były nagradzane słodkim ciastem drożdżowym, chlebem i kaszanką. Mali wielkanocni kolędnicy dzielili się po równo tymi łupami i jedli ze smakiem. A potem? Potem biegli do rzeki i oblewali się w najlepsze!


Kartka wielkanocna z początku XX wieku. Foto: Polona Kartka wielkanocna z początku XX wieku. Foto: Polona

***

Tytuł audycji: Źródełko 

Prowadzili: Hanna Szczęśniak i Piotr Dorosz

Data emisji: 17.04.2022

Godzina emisji: 11.00

Zobacz także