Ale są i mniej znane piosenki o zwierzętach. Te wiejskie, ludowe przypominają często o minionych czasach. Możemy z nich wywnioskować – jak słusznie zauważył Staś – że kiedyś nie było traktorów. I wszystkie prace polowe były wykonywane z pomocą wołów lub koni. Nie było też samochodów, więc koń był doskonałym środkiem transportu – można było na nim jechać albo ciągnął wóz. Co ciekawe, większość pieśni, w których koń występuje, to tak naprawdę nie pieśni o pracy, ale o miłości, gdzie koń wiezie ukochanego do ukochanej. Posłuchaliśmy też wyjątkowej piosenki z dalekiej Mongolii, wykonywanej przez zespół Hun Huur Tu pod tytułem „Poranek z moim koniem”. Bo przecież nie tylko w Polsce czy Europie koń były ważnym środkiem transportu i towarzyszem człowieka! W tej mongolskiej pieśni na pewno usłyszeliście rytm wygrywany na strunowym instrumencie, który bardzo przypominał rytm końskich kopyt!
Poza kozami czy końmi, w pieśniach pojawiają się też krowy, woły czy psy. Pies był ważnym strażnikiem każdego obejścia. Szczekaniem informował właścicieli, że nadchodzi ktoś obcy. Ale psy były także towarzyszami pasterzy. Zaganiały owce i strzegły ich przed wilkami. W audycji słuchaliśmy góralskiego sygnału wygrywanego na rogu pasterskim, którego używano do odganiania wilków.
Słuchaliśmy także dwóch piosenek o kozie. Kozy hodowano m.in. dla mleka (bo nie tylko krowy dają mleko!). Były też naturalnymi, żywymi kosiarkami – doskonale przygryzały każdy trawnik! Słuchaliśmy dwóch piosenek z kozą w roli głównej. Musicie wiedzieć, że w kulturze ludowej koza była ważna nie tylko dlatego, że świetnie „kosiła” trawę i dawała dobre mleko. Była też zwierzęciem symbolizującym urodzaj i odradzanie się sił witalnych. W okresie Bożego Narodzenia w Polsce, ale i w Ukrainie, i innych krajach Europy koza była jednym z ważniejszych stworów w kolędniczej ekipie! Czasem kolędnicy brali ze sobą prawdziwe zwierzę, czasem przebierali się za kozę. Taka koza-kolędnik była niezłym urwisem! Niekiedy wywróciła coś u gospodarza, innym razem ubodła córkę gospodyni, ale zawsze było przy tym mnóstwo śmiechu! Wiedziano bowiem, że koza przynosi szczęście. „Gdzie koza chodzi, tam żyto rodzi” mówiono.
Kto jeszcze mieszka na wsi? Na przykład… chrum, chrum! Świnki! Kiedyś, kiedy na wsi było ich znacznie więcej, niż teraz potrzebna była osoba, która zajmowała się ich wypasaniem. Tak! Tak jak wypasaniem krów czy owiec! Taką osobę nazywano „świniarzem”. I o świniarzu, który zalecał się do pewnej panny wysłuchaliśmy piosenki w Źródełku.
Warto wspomnieć o kocie – ważnym mieszkańcu wiejskiego domostwa – który dbał o to, by żadna myszka nie zakradła się do domowych zapasów. O piosence „Wlazł kotek na płotek” już wspominaliśmy, ale czy wiecie ma ona ludową melodię? Zapisał ją bardzo znany badacz kultury ludowej – Oskar Kolberg. A melodia „kotka” to także… taniec! Ten taniec nazywał się „chodzony” i liczyło się go „na trzy”. Taki „chodzony” to wiejska forma dobrze znanego ze szkół „poloneza”, którego uczniowie tańczą na koniec roku. Piotr Dorosz zaśpiewał nam także piosenkę śląską, która towarzyszy dziecięcej zabawie „Uciekaj myszko do dziury”.
***
Tytuł audycji: Źródełko
Prowadził: Piotr Dorosz
Data emisji: 14.08.2022 (powtórka)
Godzina emisji: 11.00