Najczęściej mieściła się ona w drewnianym budynku, przypominającym często inne drewniane chaty w okolicy. Dzieci w różnym wieku uczyły się nierzadko w jednej klasie, kończąc edukację po czterech latach. Potem ich pomoc była niezbędna w gospodarstwie, więc o dalszej nauce nie było mowy. Podróż do szkoły? Oczywiście piechotą, z książkami spiętymi skórzanym paskiem.
Dawniej szkoła była całkiem mała, często była po prostu drewnianą chałupą, krytą strzechą, czyli dachem zrobionym ze słomy. W środku pachniało drewnem, a w rogu stał piec, żeby nagrzać klasę.
W samej klasie tez prawie wszystko jest drewniane, ławki i stoliki nie przypominają biurek, przy których uczniowie siedzą dzisiaj. Na tych stolikach widać... małe butelki z czymś czarnym... I BARDZ plamiącym! To oczywiście atrament, w którym kiedyś dzieci maczały stalówki piór, bo długopisów czy mazaków jeszcze wtedy nie znano.
Wszystkie klasy ze wsi chodziły często do szkoły razem, mając też wspólne lekcje, mimo często różnic wieku i poziomu wiedzy. Dzisiaj my uczymy się bardzo wiele lat, ale dawniej robiły to tylko do czterech lat! Musiały nauczyć się czytać, pisać, zdobyć podstawowe informacje o świecie, a potem wracały do pracy w gospodarstwie, w którym musiały ciężko pracować, na co bardzo liczyli ich rodzice. Czasem lekcje nawet opuszczały, jeśli była potrzeba, żeby pomagały przy pracy.
***
Tytuł audycji: Źródełko
Prowadził: Piotr Dorosz
Data emisji: 23.07.2023
Godzina emisji: 11.00