Kiedyś dzieci bawiły się wszystkim – patykami, łupinkami od orzechów, śrubkami podebranymi dziadkowi.
- Choć dzieci miały mało czasu, bo roboty w chałupie było po łokcie (czyli bardzo, bardzo dużo! – przyp. red.), to same sobie robiły zabawki! Chłopcy przy pasieniu krów potrafili sobie wystrugać konika. Albo nawet prostą piszczałkę! – powiedział Kuba.
- A dziewczęta robiły z kawałeczków materiału lalki szmaciane. Główkę wypychały słomą, włosy robiły ze sznurka i zaplatały warkocze. Oczy i buzię malowały węglem i tak powstawała lalka szmacianka – najlepsza koleżanka! – dodała Brygida.
Bo kiedyś dzieci bawiły się wszystkim – patykami, łupinkami od orzechów, śrubkami podebranymi dziadkowi. Jedynym miejscem, gdzie można było kupić zabawki były odpusty. Odpust to uroczystość na cześć świętego patrona, ważnego w danym miejscu. W taki dzień rozstawiają się wokół kościoła stragany ze słodyczami i zabawkami, są koncerty i zabawy. Ale odpusty odbywały się rzadko. Dlatego nieczęsto można było kupić sobie zabawkę.
- Pamiętam, jak mój dziadek przyniósł mi z odpustu glinianego ptaszka. Był taki śliczny, malowany! Piszczał strasznie głośno, nie całkiem dobrze. Ale jakżeś nalał do niego wody, to zaczynał ćwierkać jak prawdziwy ptaszek! – wspomniała Brygida.
Z kolei Kaja Prusinowska wspominała swoje spotkania z wędrownymi muzykantami, ubarwiając swoją opowieść pięknymi romskimi pieśniami. Okazało się, że – by tworzyć muzykę – czasami wystarczy tylko łapać wiatr w butelkę po coli i coś to tego zanucić! Tak, jak pewien romski chłopiec, którego Kaja usłyszała kiedyś w pociągu. Romowie, czyli Cyganie, to ludzie, których przodkowie setki lat temu wyruszyli z Indii w wędrówkę po świecie. Niektóre plemiona romskie wędrują do dziś, a niektóre osiadły już w jednym miejscu. Na przykład Polska Roma to grupa Cyganów, która od trzystu lat zamieszkuje południe naszego kraju!
Posłuchajcie pieśni zespołu Kałe Bała, którego członkowie wywodzą się właśnie z Polskiej Romy
Pierwszego wędrownego muzykanta, Kaja zobaczyła w wieku trzech lat. Na podwórku, na warszawskiej Pradze zjawił się pan z pięknym czerwonym akordeonem, a ludzie przez okna rzucali mu pieniążki w papierkach na znak, że doceniają jego pracę. Do tej pory, kiedy Kaja Prusinowska słyszy ulicznych muzykantów cieszy się jak mała dziewczynka i traktuje takie wydarzenie, jak piękny prezent od losu. Hania i Staś pamiętają bardzo dobrze, jak sami występowali jako mali muzykanci – to było bardzo miłe doświadczenie! Grali w Chorwacji na wyspie Krk i w pięknej włoskiej Wenecji, a ludzie bili brawo i stali zasłuchani.
***
Tytuł audycji: Źródełko
Prowadzi: Hanna Szczęśniak
Data emisji: 20.09.2020
Godzina emisji: 11.00
mg/at