„Źródełko” zaczęliśmy z „grubej rury”! Dosłownie! Opowiadaliśmy Wam przecież o ligawkach – drewnianych długich „rurach” na których wygrywane były melodie obwieszczające czas Adwentu. Ligawka to instrument dęty, jak na przykład trąba czy flet. Tylko o wiele prostszy! Kiedyś służyła jako instrument pasterski – ponieważ jej dźwięk niósł się bardzo, bardzo daleko nad polami – w czasach, kiedy jeszcze nie było telefonów komórkowych – można było się dzięki niej komunikować! Wygrywano odpowiednie sygnały, które niosły za sobą konkretną wiadomość. Jednak w czasie Adwentu (i tak zostało do dziś) ligawki służyły do obwieszczania bardzo ważnego dla mieszkańców wsi komunikatu: oto jesteśmy w czasie zadumy i szykujemy się na Boże Narodzenie. Jak wyglądają ligawki? Zapewne niektórzy z Was kojarzą obrazki z namalowaną betlejemską szopką, nad którą anioły dmą (czyli dmuchają) w długie drewniane rury. To właśnie ligawki! I jest to typowo polskie przedstawienie. Jeśli jednak nie kojarzycie takiego obrazka – zobaczcie zdjęcie poniżej!
Ligawka to ludowy instrument wystrugany z drewna w kształcie rogu. Na zdj. uczestnicy warsztatów budowy ligawki w Kalonce
Piotr Dorosz, specjalnie dla nas, zagrał sygnał na ligawce. Zwróćcie uwagę, że choć to bardzo prosty instrument z jednym tylko otworem naprawdę da się na nim zagrać melodie! A melodie były różne! Żeby je lepiej zapamiętać, wymyślano do nich krótkie wierszyki. I taki wierszyk-melodię też przedstawił nam nasz Prowadzący. Dźwięk ligawek niósł się zatem po wsiach Mazowsza i Podlasia, rano i wieczorem. Pewnie budził niektóre wiejskie dzieci do szkoły!
W ramach cyklu „Pocztówki z Wielkopolski” Karolina Ociepka zaprosiła na Biskupiznę, po której tym razem oprowadzała nas… wyjątkowa gęś. Ale zacznijmy od nazwy regionu. Skąd „Biskupizna”? Nazwa wywodzi się stąd, że ziemie te od średniowiecza (czyli bardzo długo, kilka setek lat!) były własnością poznańskich biskupów. Przez ten czas wykształciły się tu zwyczaje, tańce, melodie i stroje. A także odmiana języka, zwana gwarą biskupiańską.
Odlatujące z Polski dzikie gęsi są symbolem zbliżającej się zimy. Często dzieje się to w okolicach 11 listopada, który w dawnych czasach był okresem przystępowania do Adwentu. 11 listopada to także dzień św. Marcina. A jedna z legend mówi o tym, jak gęsi… uczyniły ze świętego Marcina biskupa! Posłuchajcie opowieści Karoliny Ociepki, by dowiedzieć się, co też gęsi mogą mieć wspólnego z Adwentem i nauczyć się piosenki o „siodłatej gęsi”! Zaraz, zaraz… siodłatej? Czy to oznacza, że ma coś wspólnego z siodłem, takim, jakie zakłada się na konia?? Nie! Ale wszystkiego dowiecie się od pani Karoliny!
Kolejną opowieść przedstawił też Witold Vargas. Tym razem była to historia o spotkaniu świętej Barbary i świętego Mikołaja, a wszystkiemu towarzyszył pewien wiejski chłopiec... Uwaga! W tej opowieści św. Mikołaj ma zupełnie innych charakter, niż ten, do którego przywykliśmy – okazuje się, że może być on surowy i… niekoniecznie sympatyczny!
- Dopiero co obchodziliśmy dzień świętej Barbary (4 grudnia), a już Mikołajki tuż-tuż! Czy Mikołaj i Barbara mają ze sobą coś wspólnego? – Zastanawiał się nasz opowiadacz… Niech odpowiedzią będzie ta oto historia!
- Święta Barbara chroni od nagłych wypadków. Dlatego modlą się do niej górnicy, by nie zginąć w kopalniach i… rybacy, by nie utonąć! Natomiast Mikołaj, o czym mało kto dziś pamięta, był kiedyś panem najprawdziwszych leśnych wilków! Żył raz chłopak imieniem Maćko. W środku zimy zapragnął uciec ze swojej wsi, bo jego pan straszliwie go ciemiężył (to znaczy był dla niego bardzo zły, okrutny, bił go). Wiedział jednak, że zgłodniałe wilki zbierają się zimą w watahy (czyli stada) i mogą zrobić mu nie lada krzywdę, jeśli tylko go dorwą. Postanowił oddać się w opiekę świętej Barbarze.
Idąc przez las dostrzegł ślady wilków, przestraszył się bardzo i oddał modlitwie do św. Barbary. Wtem! Na polanie dostrzegł wilcze zgromadzenie! Zwierzęta wpatrzone w jeden punkt siedziały bez ruchu… Na co tak patrzyły? Na pewnego wysokiego człowieka! Stał w długim czerwonym płaszczu i laską w ręku. Maćko był tak zaciekawiony tą sytuacją, że nie bacząc na strach, wspiął się na pobliskie drzewo i zaczął przysłuchiwać, co też jegomość w płaszczu mówi do wilczego stada. A ten rozkazywał wilkom: „sprawdź, czy wszystkie obory są dobrze zamknięte, jeśli jakaś pozostała otwarta, najedz się do syta! Ty idź do kryjówki rozbójników – przepędź ich! Albo i pożryj. Ja nie chcę w moich lasach takich ludzi!”. A gdy tylko człowiek w długim płaszczu dawał rozkaz, wilk zrywał się, wyjąc: „tak jest, święty Mikołaju!” i pędził w las. A Maćko siedział na drzewie, przyglądając się tej sytuacji, aż przy św. Mikołaju nie został jeden tylko wilk…
Co było dalej? Posłuchajcie!
Kolej na przysłowie! „Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta”. Co to oznaczy?
- Gdy na przykład kłócą się o zabawkę i nie mają jej w rękach, to wtedy trzeci może skorzystać – mówiła Ala.
- Korzysta ten, kto się nie kłóci – dodała Ida. I to bardzo dobra pointa! To mądrość przekazywana od dawna. Jest na przykład zawarta w piosence zaczynającej się słowami: „Za górami, za lasami, za dolinami, pobili się dwaj gorale ciupagami…”. O co się pobili? O dziewczynę! Tylko że w tym czasie, kiedy oni „darli koty” (spokojnie, żaden kotek nie ucierpiał. „Drzeć koty” oznacza ‘kłócić się”!), skorzystał na tym, trzeci góral. Zaprosił dziewczynę na spacer, a tamtych dwóch nawet tego nie zauważyło! Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta. A kto się nie kłóci – wygrywa!
Przypominamy, że tylko do 6.12 trwa konkurs GWIAZDKOPISANIE! Szczegóły poniżej!
Gwiazdkopisanie 1300x150px.png
***
Tytuł audycji: Źródełko
Prowadził: Piotr Dorosz
Data emisji: 5.12.2021
Godzina emisji: 11.00