Polskie Radio Dzieciom

Co na wsi robiono zimą?

Ostatnia aktualizacja: 12.12.2021 11:30
Tym razem zastanawialiśmy się, co w wiejskim gospodarstwie robiono późną jesienią i zimą, kiedy wszystkie prace w polu były już dawno zakończone, a zmrożona ziemia zaczynała być twarda jak kamień. Karolina Ociepka nauczyła nas wesołej kolędy o ptaszkach, a Witold Vargas opowiedział bajkę o... brzydkiej królewnie. A wszystko przez zabawę w „bajki-zamieniajki”. Na czym polega ta zabawa? Przekonajcie się sami!
Audio
  • Co na wsi robiono zimą? (Polskie Radio Dzieciom/Źródełko)
zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjneFoto: pixabay

Gdzieniegdzie pada już śnieg, ziemia zaczyna być twarda jak kamień od mrozu… niektórzy mówią, że to późna jesień, ale przecież już tylko 9 dni zostało do ogłoszenia zimy! W dzisiejszym Źródełku zastanawialiśmy się jak ten zimny okres roku wyglądał dawniej na wsiach… Czy pracowano jeszcze w polu? Nieee, pola były już dawno zaorane i zabronowane. Leżały na nich zamarznięte grudy ziemi (tak, tak, to właśnie od tych grud wzięła się nazwa miesiąca – grudzień!). Poza tym dni grudniowe są bardzo krótkie. I ciemne. Jak więc wyglądał grudzień, przed Bożym Narodzeniem na wsi, skoro nie pracowano w polu?

- Czy myślicie, że zimą rolnicy nic nie robili i leżeli brzuchem do góry? – Pytał nas Piotr Dorosz. – Zdecydowanie nie! W gospodarstwie zawsze, niezależnie od pory roku jest mnóstwo pracy! Późna jesień i zima były czasem, gdy naprawiano maszyny rolnicze, które czasem psuły się podczas letniej pracy w polu. Dawniej nikomu na wsi nie śniło się o sklepach z ubraniami. Kobiety przygotowywały je same! Za pomocą kołowrotka i krosien. Z owczej wełny przygotowywało się nici, potem na krosnach z tych nici robiono materiał!

Mieszkanki wsi spotykały się także na skubanie gęsich piór, które później trafiały do kołder i poduszek. Gęsi na pewno nie były zachwycone tym, że ktoś wyrywa im piórka, ale spokojnie! Pióra odrastały.

- Kolejnym zajęciem był „obrządek” czyli karmienie zwierząt w gospodarstwie – tłumaczył nasz Prowadzący. – Jak widzicie, nawet zimą gospodarze mieli pełne ręce roboty!

Tymczasem Karolina Ociepka zdradziła nam, że jej prywatną świąteczną tradycją jest nauczenie się nowej kolędy każdego roku. Często zdarza się, że co roku śpiewamy te same kolędy. A przecież jest tak wiele mało znanych pieśni! Karolina Ociepka zaprosiła nas do wspólnej nauki jednej z nieznanych kolęd. A była to niezwykła pieśń o… ptakach! Niektóre legendy mówią o tym, że ptaki pomagały w stajence rozweselić małego Jezusa swoim śpiewem, inne podtrzymywały ogień w palenisku, żeby małemu Bogu było cieplej. O tym wszystkim możecie zaśpiewać podczas rodzinnego kolędowania, nauczywszy się kolędy wraz z Karoliną Ociepką! Do dzieła!

Słuchaliśmy też kolejnej historii Witolda Vargasa. Ale najpierw – krótka zabawa! Zabawa nazywała się „bajki-zamieniajki”. Na czym polegała?

- Bierzecie dwie bajki i mieszacie ich tytuły. Co wyjdzie to wyjdzie! A potem czas wymyślić treść bajek. Weźmy dla przykładu… Śpiącą Królewnę i Brzydkie Kaczątko. Mieszamy, mieszamy, patrzymy a tu: Śpiące Kaczątko i Brzydka Królewna! No ładnie! Ale teraz trzeba to opowiedzieć… - i nasz Opowiadacz zaczął snuć historię – Dawno temu, był staw, a obok stawu zamek. W zamku mieszkała oczywiście Brzydka Królewna! Dajmy jej jakieś nietuzinkowe imię… Eleuteria. Takie imię naprawdę istnieje! Żaden z mieszkańców stawu jej nie wdział. Ale wszyscy opowiadali o niej niestworzone rzeczy! Eleuteria to, Eleuteria tamto… a na zamku to…

Jak rozwinęła się historia o Brzydkiej Królewnie Eleuterii? Czy naprawdę była brzydka? Czy warto plotkować o innych, nie znając ich? O tym wszystkim przekonacie się, wysłuchując opowieści Witolda Vargasa!

Kolej na przysłowie! O, dzisiejsze jest skomplikowane! Brzmi tak… Uwaga! „Szedł w butach, a znać go boso”. Cóż to może znaczyć?? W odpowiedzi pomagały nam przedszkolaki z House of Montessori!

- To znaczy, że ktoś go znalazł w butach, a musi bez butów – stwierdziła Ala.

- Znać go tylko w domu, bez butów. Tak jak w domu się chodzi – mówił Gutek.

Byli blisko!

- Czy zdarzyło się Wam kiedyś, że czegoś się czegoś wstydziliście? Że chcieliście coś ukryć tak, by nikt się nie dowiedział? – Pytał Piotr Dorosz. – Mnie nie raz! Dawniej, na wsi ludzie byli biedni. Choć bieda nie jest powodem do wstydu, niektórzy chcieli to ukryć. Nie mieli pieniędzy na nowe buty, chodzili więc w starych do momentu, aż się rozleciały! W takich starych butach odpadała podeszwa. To ta część na spodzie buta, dotykająca ziemi. Kiedy nie było podeszwy taki but był do niczego! Na ziemi stawiało się bosą nogę. Bywało, że ktoś, kto miał takie buty, nie chciał by inni widzieli go boso. Zakładał więc te buty bez podeszwy i rzeczywiście, na pierwszy rzut oka można było pomyśleć, że idzie w butach! Z góry nie było widać, że nie ma podeszwy… Przysłowia „Szedł w butach, a znać go boso” używamy więc wtedy gdy chcemy powiedzieć, że ktoś stara się coś ukryć, ale nie bardzo mu się to udaje – wytłumaczył nam Piotr Dorosz.  

 ***

Tytuł audycji: Źródełko 

Prowadził: Piotr Dorosz

Data emisji: 12.12.2021

Godzina emisji: 11.00


 

Zobacz także