- Być chrześcijaninem znaczy być człowiekiem. Nie jakiś typ człowieka, tylko po prostu człowieczeństwo stwarza w nas Chrystus. Ważny jest sam Chrystus, nie zaś takie czy inne chrześcijaństwo. Sprawy życia chrześcijańskiego nie rozstrzygnie więc ani radykalizm, ani kompromis, lecz jedynie sam Jezus Chrystus - to słowa i myśli Dietricha Bonhoeffera.
- Bonhoeffer, zamordowany w obozie koncentracyjnym Flossenbürg w 1945 roku, na krótko przed końcem wojny, jest jedną z wielkich postaci w historii Kościoła i teologii - mówił niedawno z okazji rocznicy śmierci "męczennika chrześcijańskiego i niezachwianego świadka wiary" w siedzibie luterańskiej wspólnoty Rzymu, prefekt Kongregacji Nauki Wiary, kard. Gerhard Ludwig Müller. Jego zdaniem ten duchowny ewangelicki od początku zdecydowanie odrzucał wysuwanie na pierwszy plan drugorzędnych czynników, takich jak krew i rasa, oraz potępiał dyskryminację i prześladowania ludności żydowskiej.
- Bonhoeffer, który bardzo wcześnie stał się pacyfistą, zawsze stawiał w centrum wiarę w Boga i spotkanie z Jezusem, one to stały dla niego ponad wszelką ideologię - powiedział kard. Müller. Zwrócił uwagę, że inaczej niż tzw. "niemieccy chrześcijanie" Bonhoeffer opowiadał się za bliskimi więzami narodów chrześcijańskich. Ten syn profesora nie uważał teologii za cel sam w sobie, lecz zawsze traktował ją jako środek do głoszenia Ewangelii w kontaktach z ludźmi. Za swoje przekonania 39-letni duchowny zapłacił życiem, stając się tym samym wielkim wzorem zarówno dla protestantów, jak i katolików.
Dietrich Bonhoeffer był wybitnym teologiem protestanckim, dziś już klasykiem teologii chrześcijańskiej XX w. Jego prace przełożono na wiele języków. Prawie od początku swej drogi duchownego ewangelickiego był orędownikiem szeroko pojętej ekumenii. Napisał nawet kiedyś: "Nie wyobrażam sobie ekumenii bez Kościoła katolickiego".
źr. KAI