W pierwszych dniach września 2016 kolejny etap pielgrzymki zaufania zgromadził 7500 młodych Afrykanów w Kotonu w Beninie (1). Temat tego spotkania będzie dla nas inspiracją w roku 2017: razem – nie pojedynczo, wspierając się nawzajem – torujmy drogi nadziei – w nas samych, wokół nas i w całej ludzkiej rodzinie.
Jedno z pytań, jakie padło w Kotonu, brzmiało tak: żeby ożywić nadzieję, jak pokonać bierność i nie zadowalać się czekaniem na zmiany, które przyjdą z zewnątrz? Jakie działania są w zasięgu każdego z nas?
Sprawą nie cierpiącą zwłoki jest to, żeby mieszkańcy innych kontynentów wsłuchali się w to, co mówi tak wielu Afrykanów dążących do większej sprawiedliwości w międzynarodowych stosunkach politycznych i ekonomicznych. To jeden z warunków, aby mogli oni spokojnie myśleć o budowaniu przyszłości w swoich krajach.
W Afryce coraz więcej młodych ludzi chce wykorzystać charakteryzujący ich ogromny twórczy potencjał, aby przygotować swoją przyszłość. To oni będą umieli dodawać otuchy młodym ludziom, którzy w innych częściach świata znajdują się w podobnej sytuacji.
Aby w Taizé i w innych miejscach kontynuować refleksje zapoczątkowane w Kotonu, oto cztery propozycje, które pomogą nam torować drogi nadziei.
Będziemy się starali znaleźć sposób, jak te propozycje wprowadzać w życie z prostotą, jedną z trzech wartości, którą – obok radości i miłosierdzia – Brat Roger pragnął umieścić w centrum życia Wspólnoty z Taizé.
Propozycja pierwsza: Wytrwać w nadziei, w niej jest twórcza siła
Abraham wbrew nadziei uwierzył nadziei, że stanie się ojcem wielu narodów. (Rz 4, 18)
Nadzieja jest niezawodną i mocną kotwicą dla duszy (Hbr 6, 19)
Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego (Łk 18, 17)
W niestabilnym dzisiejszym świecie przemoc, cierpienie i niesprawiedliwość zbijają nas z tropu. Całe stworzenie wzdycha, jakby doznawało bólów rodzenia. Duch Święty wzdycha także, ale jest On oparciem dla naszej nadziei (zob. Rz 8, 22-26). Co więc możemy zrobić?
Wierzyć to znaczy po prostu zaufać Bogu. Wiara nie daje gotowych odpowiedzi, ale pomaga, by nie obezwładniały nas strach lub zniechęcenie. Ona pomaga nam się zaangażować, wyruszyć w drogę. Dzięki niej wiemy, że Ewangelia poszerza horyzont nadziei ponad wszelką nadzieję.
Taka nadzieja nie jest łatwym optymizmem, który zamyka oczy na rzeczywistość, ale jest kotwicą umocowaną w Bogu. Jest twórczą siłą. Znaki takiej nadziei istnieją już w najbardziej zaskakujących miejscach na ziemi.
Odważmy się uwierzyć w obecność Ducha Świętego w naszych sercach i w świecie. Niech ona będzie naszym oparciem, chociaż jest niewidzialna.
Niech nasza wiara wciąż będzie prosta jak ufność dziecka! Nie chodzi o to, by redukować jej treść, ale o to, żeby przylgnąć do tego, co jest jej istotą, do miłości Boga do człowieka i do wszystkich stworzeń. Historię tej miłości Biblia opowiada zaczynając od najwcześniejszej bliskości aż po przeszkody a nawet ludzką niewierność. Bóg nie męczy się kochając, niech ta nowina podtrzymuje naszą nadzieję!
Aby ta nowina przeniknęła nas i naszych bliskich, spotykajmy się częściej na wspólnej modlitwie. Oby proste piękno modlitwy pomogło nam dostrzec odblask Bożej tajemnicy i poprowadziło nas do osobistego spotkania z Nim.
Propozycja druga: Wybierać życie w prostocie, aby dzielić się z innymi
Jezus powiedział: Ja jestem łagodny i pokorny sercem. (Mt 11, 29)
Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie. (Mt 10, 8)
Jezus powiedział do bogatego młodzieńca: «Idź, sprzedaj swój majątek i rozdaj ubogim... Potem wróć i chodź za mną». (Mt 19, 21)
Pogoń za zyskiem, za sukcesem, zachłanność prowadzą do niesprawiedliwości i wywołują frustracje. Ewangelia zachęca nas do rozwijania w sobie ducha dzielenia się z innymi, to jedna z dróg nadziei, którą dziś powinniśmy torować.
Wybranie życia w prostocie jest źródłem wolności i radości. Życie staje się mniej uciążliwe.
Prostota oznacza czystość serca. Odrzuca nieufność, jest przeciwieństwem obłudy. Pozwala nam bez lęku nawiązać dialog z każdym, kogo spotkamy. Życie Jezusa jest tego przykładem.
Jeżeli chodzi o sprawy materialne, upraszczajmy nieustannie nasze życie, a to nas skłoni do dzielenia się z innymi, kiedy spotkamy się z ludzkim cierpieniem, z upokarzającym ubóstwem, niesprawiedliwością, z trudnymi doświadczeniami imigrantów, z konfliktami na świecie.
Wspierajmy się wzajemnie, aby z odwagą podejmować działania, które staną się znakiem nadziei w naszych dzielnicach, w miejscu pracy lub nauki, w pracy społecznej lub na rzecz środowiska naturalnego.
Starajmy się, żyjąc skromnie i w prostocie, zachować harmonię ze stworzonym światem, wnosząc w ten sposób nasz wkład do walki przeciwko katastrofom ekologicznym i ociepleniu klimatu. Odpowiedzialność za tę walkę nie spoczywa tylko na rządach, wszyscy mogą, na przykład, kupować więcej lokalnych produktów, częściej korzystać z transportu publicznego...
Pozwólmy, żeby to pytanie zamieszkało w naszych sercach: czy jestem gotowy iść zawsze za Chrystusem łagodnym i pokornego serca, decydując się należeć do Niego. Czy jestem gotów z prostotą i bezinteresownością powiedzieć Mu tak?
Propozycja trzecia: Być razem, aby się odsłonił dynamizm Ewangelii
Codziennie trwali jednomyślnie w świątyni, a łamiąc chleb po domach, przyjmowali posiłek z radością i prostotą serca. (Dz 2, 46)
Różne są dary łaski, lecz ten sam Duch; różne też są rodzaje posługiwania, ale jeden Nie zapominajmy też o gościnności, gdyż przez nią niektórzy, nie wiedząc, aniołom dali gościnę. (Hbr 13, 2)
Biblia opowiada historię Piotra i Korneliusza, dwu mężczyzn, których wszystko różniło, dopiero kiedy się spotkali, odkryli nieznaną wcześniej prawdę o sobie nawzajem. Musieli być razem, żeby zrozumieć, że Duch Święty pomaga przekraczać granice i jednoczy ludzi, którzy uważali się za obcych. Dynamizm Ewangelii odsłania się wtedy, kiedy jesteśmy razem. (Przeczytaj 10 i 11 rozdział Dziejów Apostolskich).
Kiedy chrześcijanie są podzieleni na różne wyznania, albo dzielą się wewnątrz tego samego Kościoła, wtedy to, co mówi Ewangelia, jest przysłonięte. Czy zdołamy iść razem, nie pozwalając, żeby podzieliło nas to, czym się różnimy? Gdybyśmy jako chrześcijanie, umieli pokazać, że możliwa jest jedność w różnorodności, pomoglibyśmy ludzkości, stawać się rodziną bardziej zjednoczoną.
Chrystus łączy w jedną wspólnotę mężczyzn i kobiety, dzieci i osoby w podeszłym wieku ze wszystkich stron, języków, kultur, łączy nawet narody, które rozdzieliła historia. Starajmy się w prosty sposób pokazywać to w swoim otoczeniu.
Każda wspólnota, żeby żyć, jest wezwana do tego, by wychodzić do innych. Starajmy się, naśladując Boga, rozwijać gościnne nastawienie do chrześcijan, których poglądy są dalekie od naszych. Takie otwarcie serca wymaga wysiłku «tłumaczenia», ponieważ wierzenia i przekonania mogą być wzajemnie dla nas jak obce języki.
Jeśli nawet wśród podzielonych chrześcijan trwa pamięć o wzajemnym braku tolerancji w historii i jeśli jeszcze nie wszystkie wątki zostały rozwikłane, odważmy się jednak gościć wzajemnie i przebaczać, nie starając się dociekać, kto był winny, a kto miał rację. Nie ma pojednania bez ofiary.
Gościnność idzie w parze z uznaniem odmienności drugiego człowieka. Jeśli jego wierzenia pozostają dla nas niezrozumiałe, zauważmy przynajmniej jego autentyzm. Niech w odkrywaniu drugiego człowieka będzie element święta!
Propozycja czwarta: Umacniać braterstwo, aby przygotowywać pokój
Jezus nie wstydził się nazywać nas swoimi braćmi i siostrami. (zob. Hbr 2, 11-12)
Jezus powiedział: «Macie tylko jednego Nauczyciela, a wszyscy jesteście braćmi. Nie nazywajcie też nikogo na ziemi ojcem, gdyż macie tylko jednego Ojca, który jest w niebie». (Mt 23, 8-9) Powiedział również: «Kto wypełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie, ten jest moim bratem, siostrą i matką». (Mt 12, 50)
Przyjdą ze wschodu i z zachodu, z północy i z południa i zasiądą przy stole w królestwie Bożym. (Łk 13, 29)
Działania na rzecz pokoju i międzynarodowej sprawiedliwości to jeszcze inna, dająca nadzieję droga, którą możemy już dziś torować.
Pokój na ziemi zaczyna się w sercu każdego z nas. I to przede wszystkim nasze serca potrzebują przemiany, a ta zmiana wymaga po prostu nawrócenia – pozwolenia, aby zamieszkał w nas Duch Boży, przyjęcia pokoju, który będzie się rozszerzał i będzie przekazywany od osoby do osoby. «Zyskaj wewnętrzny pokój, a tysiące wokół ciebie zostaną zbawione» (Serafim z Sarowa, mnich rosyjski, 1759-1833).
Własnym życiem zapisujmy nowe strony zwyczajnego braterstwa, które przekracza podziały i mury: mury fizyczne, budowane w różnych częściach świata, mury niewiedzy, uprzedzeń i ideologii. Otwierajmy się na inne kultury i mentalności.
Nie pozwalajmy, aby odrzucenie obcych wkradało się do naszych serc, ponieważ odtrącenie innego człowieka jest zalążkiem barbarzyństwa. Zamiast patrzeć na cudzoziemca jako na kogoś, kto zagraża naszemu poziomowi życia lub naszej kulturze, przyjmijmy go jako członka jednej ludzkiej rodziny. Idźmy spotkać się z uchodźcami po prostu po to, żeby ich poznać, wysłuchać ich historii. A później – kto wie? – może pojawią się kolejne solidarne działania.
Spotkajmy się z tymi, którzy się od nas różnią. Rozmawiajmy z myślącymi inaczej niż my, prowadźmy dialog, w którym naprawdę wzajemnie się słuchamy i unikamy wygłaszania przeciwnych opinii zanim jeszcze zrozumiemy drugą osobę. Nauczmy się trwać tam, gdzie istnieją pęknięcia. Budujmy mosty. Módlmy się za tych, których nie rozumiemy, i którzy nas nie rozumieją.
Pomnażajmy gesty braterstwa ponad podziałami religijnymi. Spotkanie z wyznawcami innych religii mobilizuje nas do pogłębienia znajomości naszej własnej wiary dzięki temu, że będziemy pytać samych siebie, co Bóg chce nam powiedzieć przez tych braci i siostry, którzy są tak od nas różni.