Jak dodał zwierzchnik Kościoła anglikańskiego, jest rzeczą fascynującą, że synodalność dzieje się w Kościele katolickim. Ma to wielkie ekumeniczne znaczenie dla dialogu między oboma Kościołami. Zaznaczył jednak, że w postrzeganiu synodalności wśród anglikanów jest jednak różnica. Zostało to dostrzeżone w dokumencie przyjętym przez Międzynarodową Komisję Anglikańsko-Rzymskokatolicką („Podążać razem drogą: uczyć się bycia Kościołem – lokalnym, regionalnym, powszechnym”). W Kościele Anglii istnieją trzy izby: biskupów, duchownych i świeckich. Każda z nich jest synodem i umożliwiają one spotkania na trzech poziomach: najbardziej lokalnym, w grupach kilku parafii; na poziomie diecezjalnym; i na poziomie krajowym w Kościele Anglii. Można dzięki temu usłyszeć głos świeckich, księży i episkopatu. „To bardzo fundamentalne, eklezjologiczne zrozumienie Ludu Bożego, wyrażającego to, jak Duch Święty prowadzi Kościół” – powiedział hierarcha.
„To ma fundamentalne znaczenie, to istota Kościoła, którym są wszyscy ludzie Boga, którzy wyrażają sens tego jak Duch prowadzi Kościół. Objaśniał to św. Benedykt w swojej regule: gdy decydowano o jakiejś ważnej sprawie, głos mieli zabrać wszyscy, starsi, ale też najmłodsi we wspólnocie, bo w ich głosie mogła się zawierać mądrość Boża. Jak każda struktura kościelna, synod może się okopać. Pamiętam jak w przemówieniu podczas jednego z poprzednich synodów, Franciszek powiedział, że w synodzie chodzi o to, by iść razem, syn-hodos, bycie na tej samej drodze. Kościół nie może utknąć, nie może być nieruchomy. A synod w swoim najlepszym wydaniu umożliwia nam chodzenie razem, uważne słuchanie siebie nawzajem. Wzmacniając słabych i pozwalając silnym im służyć, a nie dominować. To jest istota Kościoła, która łączy nasze wspólnoty.“