>>> Zobacz nasz serwis specjalny na mundial - Brazylia 2014 <<<
Najlepiej metrem, bo na ulicach jadąc samochodem tego nie widać. Zaczynamy więc wędrówkę z hipsterskiej dzielnicy Viila Madalena ze stacji o tej samej nazwie i atmosfery meczu jeszcze nie czuć. Tylko jednak te trzy stacje do przesiadki na Consolacao. Tam na peronach czeka już tłum ubrany w błękitne barwy Urugwaju przyozdobione słońcem Majów i czerwono-białe kolory angielskie z krzyżem świętego Jerzego. Wchodzą radośni, wymalowani i uśmiechnięci, trzymają się razem, ale nie stronią od kibiców rywali. Robią sobie zdjęcia, na których w szczególnej cenie są dziewczyny, śpiewają, czują się dobrze. Potem jeszcze Luz, przesiadka na czerwoną linię i cel, który wyznacza Arena Corinthians. W pociągu nie ma już przypadkowych ludzi. Jednoczy ich tylko jedno - mecz.
Brazylia 2014: wielki powrót Suareza, Urugwaj pokonał Anglię [RELACJA]
Na bilety wydali po kilkaset euro. Twarze rozmaite. Od subtelnych indiańskich rysów drobnej urugwajskiej brunetki, przez wysokich przystojnych blondynów także ubranych na niebiesko, grubych, łysych i ryżych o czerwonych twarzach do typowych, eleganckich angielskich dżentelmenów w formie i treści, choć ta ostania przesłonięta wizerunkiem kibica. Tłum wylewa się na ostatniej stacji i tam sprawnie kierowany przez wolontariuszy grzecznie przemienia się w ludzką rzekę, która wbrew prawom natury płynie pod górę, tam gdzie wypiętrzają się trybuny Itaquery.
Po drodze piwo za pięć reali, tanio jak na Sao Paulo, chmura papierosowego dymu, ostatnie malunki, zakupy szalików z połączonymi emblematami obu państw i to już wszystko, natura fana nie jest zbyt skomplikowana. Pierwsza bramka, trzeba tylko pokazać bilet, druga - sprawdzanie kody paskowego, trzecia - kontrola osobista i już trybuny. Jeszcze tylko kilkaset schodów i oczom człowieka, który przebył kilka tysięcy kilometrów ukazuje się wnętrze stadionu. Ten w Sao Paulo nie specjalnie oszałamia, zarówno architekturą jak i ogromem, ale to nie ważne. Potem piłkarze, hymny i mecz. To zastanawiające, ale często mecz to pretekst, do wspólnego pokazania emocji skumulowanych w tym aby być, widzieć, przeżyć. I kiedyś jeszcze opowiedzieć.
A Urugwaj z Anglią wygrał 2:1.
Andrzej Janisz
Czytaj więcej felietonów Andrzeja Janisza prosto z Brazylii >>> TUTAJ <<<
Andrzej Janisz specjalnie dla serwisu polskieradio.pl relacjonuje mecze i komentuje najważniejsze wydarzenia związane z turniejem w Brazylii. Przesyła też zdjęcia oraz nagrania z tej emocjonującej imprezy.
mr