>>>31. DZIEŃ MUNDIALU NA ŻYWO<<<
Granica brazylijsko-argentyńska na rzece Iguacu, to jedna z największych atrakcji turystycznych Ameryki Południowej. Tu znajdują się słynne wodospady o tej samej nazwie, wpisane na listę światowego dziedzictwa kultury UNESCO. Tu też dotarli brazylijscy i argentyńscy kibice, którzy z niecierpliwością oczekują niedzielnego finału mistrzostw na Maracanie.
Mieszkaniec Kurytyby, Domingos Thadeu Ribeiro da Fonseca, wybrał się do Foz de Iguacu na urlop z grupą krewnych liczącą ponad... dwadzieścia osób. Już w samolocie zaczął rozmawiać o zbliżającym się finale imprezy. - Te mistrzostwa to prawdziwa tragedia, wielki wstyd - powiedział.
Szybko się okazało, że nie chodziło mu wcale o niedawną porażkę reprezentacji Brazylii. Klęska z Niemcami 1:7 w Belo Horizonte oczywiście bardzo go boli, ale obawia się czegoś gorszego.
- Przecież w finale zagrają Argentyńczycy. Jeśli wygrają, to będzie dopiero kompromitacja. Są naszymi odwiecznymi wrogami, nienawidzimy ich. Gdyby wygrali na Maracanie i zdobyli mistrzostwo świata, byłby straszny wstyd - zauważył.
Na sugestię, że jednak niektórzy Brazylijczycy wspierają swoich sąsiadów, Fonseca reaguje ze zdziwieniem: "Nie wierz w to! Argentyńczyków mogą najwyżej wspierać ci, którzy chcą w ten sposób zaprotestować przeciwko organizacji mistrzostw. Szczególnie w północnych stanach ludzie nie mają pracy. Brakuje nam szpitali, a tyle wydano na mistrzostwa. Tylko dlatego w ramach protestu przeciwko własnemu rządowi niektórzy mogą dopingować Argentynę".
Fonseca sprawia wrażenie, że bardziej od meczu Brazylii o trzecie miejsce będzie go interesowała rywalizacja w finale. - Argentyna nie może wygrać. Brazylijczycy stają się teraz... Niemcami. Będziemy ich dopingować ze wszystkich sił - zadeklarował.
Kibice reprezentacji Argentyny opanowali Rio de Janeiro i czekają na finałowy mecz z Niemcami na MŚ w Brazylii
Po drugiej stronie granicy, w punkcie widokowym przy wspaniałych wodospadach Iguacu, Argentynka zaczepnie zagadnęła kibica w koszulce niemieckiej reprezentacji: "Argentina 3 - Alemania 1".
Ten spojrzał na nią z drwiną i odpowiedział: "Może 24 lata temu, ale nie dziś..."
W 1990 roku Niemcy grali w finale mistrzostw świata z Argentyną w Rzymie. Wygrali 1:0 po kontrowersyjnym rzucie karnym zamienionym na bramkę przez Andreasa Brehmego.
Argentyński kibic Lucas Garcia Mansilla zdaje sobie doskonale sprawę z siły niemieckiej reprezentacji. - Ale oczywiście wygramy. Nie ma innej możliwości. Finał to szczególny mecz. Poza tym mamy w drużynie Messiego - powiedział.
Garcia wraz z trzema kolegami wybrał się samochodem z Buenos Aires na finał do Rio. W drodze do Brazylii zatrzymali się w parku przy wodospadach Iguacu. - W Rio w niedzielę będzie około stu tysięcy Argentyńczyków. Wielu, jak my, przyjedzie samochodami - stwierdził.
Nie może zrozumieć dlaczego niektórzy Brazylijczycy traktują jego rodaków z taką niechęcią.
- Pewnie, że jesteśmy wrogami, ale tylko na boisku. Gdy kończy się mecz, Brazylijczycy są naszymi dobrymi sąsiadami. Darzymy ich sympatią - przyznał.
Diego Isturiz, kolega Garcii ze wspólnej wyprawy do Rio, dodał: "Powinni częściej organizować mistrzostwa, bo są wyjątkowo gościnni dla sąsiadów".
W 1950 roku, kiedy Brazylia po raz pierwszy organizowała mundial, tytuł mistrzowski zdobył Urugwaj, pozbawiając go gospodarzy w decydującym meczu na Maracanie.
Gdyby w niedzielę wygrała w finale Argentyna, byłaby kolejnym sąsiadem Brazylii, który zdobył tytuł podczas mistrzostw rozgrywanych na jego terenie.
mr, PAP