„Jeśli się żyć pięknie nie może, należy przynajmniej pięknie skończyć”, mówi główny bohater „Pożegnania jesieni”, Atanazy Bazakbal, który – nie mogąc znieść swojego nowego życia w szarym porewolucyjnym świecie – postanawia popełnić samobójstwo. Plan samounicestwienia na szczęście nie dochodzi do skutku. Jednak gdy Anatazy postanawia wyruszyć z misją uświadomienia innych, ile zła wyrządza panujący system („doprowadza do zupełnego zbaranienia i automatyzmu, do bydlęcego szczęścia tylko i do utraty wszelkiej twórczości”) - zostaje złapany przez straż graniczną i bez sądu rozstrzelany.
"Jeśli się żyć pięknie nie może, należy przynajmniej pięknie skończyć", mówi główny bohater "Pożegnania jesieni", Atanazy Bazakbal, który – nie mogąc znieść swojego nowego życia w szarym porewolucyjnym świecie – postanawia popełnić samobójstwo. Plan samounicestwienia na szczęście nie dochodzi do skutku. Jednak gdy Anatazy postanawia wyruszyć z misją uświadomienia innych, ile zła wyrządza panujący system ("doprowadza do zupełnego zbaranienia i automatyzmu, do bydlęcego szczęścia tylko i do utraty wszelkiej twórczości") - zostaje złapany przez straż graniczną i bez sądu rozstrzelany.
Dla wielu czytelników obraz tej egzekucji jest Witkacowską projekcją jego własnej śmierci – w nieodległej przyszłości, w kraju ogarniętym przez wschodnią nawałę. - Swoją śmierć przed plutonem bolszewików opisał bardzo dokładnie w zakończeniu "Pożegnania jesieni" – mówił w Programie 2 Polskiego Radia prof. Janusz Degler.
Witkacy przez całe życie krążył wokół śmierci. W twórczości ("w przypadku jego bohaterów mamy do czynienia z ludźmi, którzy już wymarli"), ale i w świecie realnym – chce odebrać sobie życie po samobójstwie narzeczonej, Jadwigi Janczewskiej, w 1914 roku; śmierć zajrzała mu w oczy podczas krwawej bitwy nad rzeką Stochod. Im realniejsza jest groźba wybuchu II wojny, tym więcej w jego listach myśli o własnej śmierci.
– Jeśli on grał ze śmiercią, to w taki sposób, w jaki oswaja się lęk – tłumaczył w jednej z audycji prof. Lech Sokół. Jak jednak pogodzić tę poważną – ostateczną i radykalną – tematykę z obrazem Witkacego "wariata z Krupówek", erotomana, bawidamka, groteskowego z zachowaniu i – w tworzonej przez siebie literaturze? – Postrzegany był przez wielu jako błazen, wariat, narkoman. A Witkacy był antytezą błazna, potwornie serio podchodził do bytu, do tajemnicy istnienia. Musiał przybrać błazeńską maskę, bo samobójstwo byłoby dwadzieścia lat wcześniej albo skończyłby jak Nietzsche – tłumaczył prof. Sokół Witkacowską tę swoistą "strategię przetrwania".
18 września 1939 roku wydawało się jednak, że przetrwanie nie jest możliwie.
– Gest dokonania samobójstwa był wyrazem niezgody na świat, który ma przyjść, on przewidywał w swoich koncepcjach wizję ludzkości, która go przerażała. Wykonując ten gest, chciał być może podświadomie przekazać symboliczną prawdę o tym, co nas czeka, jeśli ta wizja się spełni – mówił w radiowej Dwójce prof. Janusz Degler.
Jak Witkacy grał ze śmiercią? W jakim sensie samobójstwo współistniało u niego z bardzo silną wolą życia? Jakie inne przyczyny (choroby, "kompleks Hemingwaya" etc.) złożyć się mogły na ten dramatyczny gest?