>>> Zobacz nasz serwis specjalny na siatkarskie mistrzostwa świata <<<
Polscy siatkarze rozpoczęli mistrzostwa świata od dwóch zwycięstw bez straty seta. Tak dobrze mundial otwieraliśmy tylko dwa razy: w 1982 i 2006 roku. Za drugim razem skończyło się srebrnym medalem.
- Czy spodziewałem się takiego początku? Obawiałem się tylko meczu z Serbią, ale też tylko do czasu. Dokładnie do momentu, w którym zobaczyłem treningi obu zespołów. Nam się piłka kleiła, a od nich się odbijała. Wtedy wiedziałem już, że wygramy 3:0 - skomentował w swoim stylu Niemczyk.
Kolejne dwa spotkania biało-czerwoni zagrają z Wenezuelą i Kamerunem, czyli zespołami nawet o dwie klasy gorszymi od Serbów.
- Myślę, że Stephane (Antiga - red.) zagra w tym meczu całą "12". Nie wiem jednak czy zdecydowałbym się na zmianę całego wyjściowego składu, bo na takich turniejach nie można za bardzo wariować. Z drugiej strony można przyjąć, że Kamerun i Wenezuela nie wyjdą z grupy, a wtedy można sobie pozwolić nawet na stratę punktów - przyznał.
Regulamin mundialu jest bowiem tak skonstruowany, że do drugiej fazy turnieju awansują po cztery najlepsze drużyny z każdej grupy z zachowaniem punktów zdobytych w meczach z rywalami, którzy także wyszli z grupy.
Idealna dwójka trenerów?
W kolejnej rundzie "polska" grupa A łączy się z grupą D, nazywaną "grupą śmierci". A tam, już od samego początku faworyci odbierają sobie punkty nawzajem. Słaby start zanotowały np. USA, które Niemczyk przed mundialem widział nawet w gronie najlepszej czwórki imprezy. Jeszcze gorzej wystartowali Włosi, którzy po dwóch grach mają na koncie tylko dwa punkty.
- Jeśli chodzi o USA to nie wycofuję się z tego co mówiłem. To drużyna, która rozkręca się w trakcie turnieju i w każdej chwili mogą zaskoczyć. Włosi też raczej w pierwszej fazie się wygrzebią, ale mogą mieć słabą pozycję wyjściową na późniejszym etapie. Ale dobrze, niech tam drużyny się "trzepią" wzajemnie, bo przy takim układzie, zakładając, że my wyjdziemy z kompletem punktów ułatwi nam to zadanie - stwierdził trener.
Na faworyta grupy D wyrósł Iran, który ma już na rozkładzie Włochy i USA, a więc dwa teoretycznie najgroźniejsze zespoły. Czy to kandydat na "czarnego konia", czy może nawet do medalu?
- Oni przygotowali dwa szczyty formy. Jeden na Ligę Światową żeby nabić punkty do rankingu FIVB, a drugi na mundial. Niestety dla nich okres między tymi szczytami był krótki i to może mieć znaczenie. Ale jeśli nie wpadną w dołek to mogą zakręcić się nawet koło medalu - powiedział nasz rozmówca.
Niemczyk medal wróży również Polakom: - Myślę, że go zdobędziemy. Widać, że atmosfera i sposób prowadzenia tej drużyny są wspaniałe. Jeden trener (Blain - red.) jest bardzo doświadczony, a drugi bardzo dobrze zna zawodników. To musi zaprocentować.
bor