23. dzień siatkarskich mistrzostw świata na żywo
- Zaskoczyło mnie, jak świetni są moi zawodnicy pod względem mentalności, i to nawet ci naprawdę młodzi. Zadziwiające było dla mnie też to, jak bardzo byli zmotywowani. Ani przez chwilę ja czy Philippe Blain nie musieliśmy ich ponaglać. Słuchali nas w stu procentach. W Polsce jest ogromne zainteresowanie siatkówką, co wiąże się z dużą presją. Zastanawiałem się, jak sobie z tym poradzą. Już jednak podczas Ligi Światowej zauważyłem, że zupełnie po nich jej nie widać - podkreślił.
Jak dodał, gdy tylko objął kadrę biało-czerwonych, to jego marzeniem stało się wygranie mundialu.
- Bardzo ciężko pracowaliśmy na ten dzień, który wreszcie nadszedł. Marzyliśmy o tej chwili od samego początku. Każda kolejna faza turnieju była ogromnym wyzwaniem. Przed dzisiejszym meczem mówiłem chłopakom, żeby traktowali go jak po prostu kolejne spotkanie. Żeby nie myśleli, że to pojedynek, którego stawką jest złoty medal MŚ - zaznaczył.
Francuz ocenił, że porażka w pierwszym secie nie była efektem słabej dyspozycji jego podopiecznych, tylko wynikiem świetnej postawy rywali.
- Momentem przełomowym, w którym poczułem, że naprawdę może się nam udać, że możemy wywalczyć tytuł, była chwila, gdy zaczęła nam wychodzić zagrywka typu flot. Poradziłem chłopakom, by bardziej zaryzykowali przy jej wykonaniu i to przyniosło efekt. Do tego doszła mądra gra w ataku. Mateusz Mika i Michał Winiarski znaleźli rozwiązanie, jak radzić sobie z brazylijskim blokiem. Bo kiedy po drugiej stronie ma się takich środkowych jak w przypadku "Canarinhos", to nie można uderzać tak po prostu na siłę - analizował Antiga.
Szkoleniowiec biało-czerwonych pochwalił również Pawła Zagumnego, jedną z kluczowych postaci w jego drużynie. Doświadczony rozgrywający wrócił do kadry za namową Francuza.
- Dziś mieliśmy dowód na to, jak jeden zawodnik może odmienić losy rywalizacji. Mam tu na myśli oczywiście Pawła, który zagrał dziś niesamowicie - powiedział francuski szkoleniowiec.
Odniósł się również do kwestii ogłoszenia końca reprezentacyjnej kariery przez Mariusza Wlazłego, który w tym sezonie wrócił do drużyny narodowej po kilku latach przerwy.
- Od początku, gdy rozmawiałem z Mariuszem w październiku o kadrze, to liczyłem się z tym, że chodzi tylko o rok. Już wówczas długo zwlekał z podjęciem decyzji. Myślę, że teraz nie żałuje powrotu. Nie będę go teraz nakłaniał czy przymuszał do zmiany ogłoszonej dziś decyzji. Może nadejdzie taki dzień, że będzie się nudził, zatęskni za kadrą i wróci do nas? - zastanawiał się z uśmiechem Antiga.
Francuz podkreślił też nieocenioną rolę Philippe'a Blaina. 54-letni szkoleniowiec pełni rolę asystenta Anitigi, którego kiedyś sam był trenerem.
- Philippe jest bardzo ważną częścią drużyny i jest bardzo ważny dla mnie. To mój przyjaciel. Współpraca z nim była koniecznym warunkiem powodzenia naszej misji. Od początku wiedziałem, że bez doświadczenia nie mamy szans, a on je właśnie posiada. Wziął na siebie przygotowanie rozgrywających. Spędził bardzo dużo czasu na doprowadzeniu do obecnej formy Fabiana Drzyzgi - wyliczał Antiga.
Blain przed każdym meczem Polaków śpiewał "Mazurka Dąbrowskiego". Antiga nie nauczył się go, choć jak twierdzi - próbował. - To dla mnie za trudne. Ale gdy słucham, jak śpiewa go kilkanaście tysięcy osób w hali, to mam gęsią skórkę - przyznał.
Dodał, że nie zna nikogo, komu udałoby się w pierwszej pracy w roli trenera zdobyć mistrzostwo świata. Ma świadomość, że z tego powodu na nim i na zawodnikach w kolejnych sezonach będzie jeszcze większa presja oczekiwań, łącznie z medalem olimpijskim.
- Na razie koncentrowaliśmy się na każdym pojedynczym meczu. Jaką teraz przyjąć taktykę? Szczerze mówiąc, nie wiem. Przyszły rok będzie dla nas bardzo ważny. Będzie stał pod znakiem mistrzostw Europy i kwalifikacji do igrzysk. Na razie jednak o samej olimpiadzie nie myślimy - zaznaczył.
Tak relacjonowaliśmy spotkanie Polska - Brazylia:
MŚ siatkarzy: biało-czerwoni mistrzami świata! Polska - Brazylia 3:1
(ah)