Section01 - menu
Section08, 09 - artykułowa

MŚ siatkarzy: zespołowi Antigi można pozazdrościć otoczki

PAP
Marcin Nowak 22.09.2014
Polska mistrzem świata. Polscy siatkarze z prezydentem Bronisławem Komorowskim i prezesem PZPS Mirosławem Przedpełskim podczas dekoracji po meczu finałowym mistrzostw świata z Brazylią
Polska mistrzem świata. Polscy siatkarze z prezydentem Bronisławem Komorowskim i prezesem PZPS Mirosławem Przedpełskim podczas dekoracji po meczu finałowym mistrzostw świata z Brazylią, foto: PAP/Bartłomiej Zborowski

Stanisław Gościniak uważa, że w ostatnich 40 latach bardzo zmieniła się sama siatkówka, ale i fetowanie mistrzostwa świata w tej dyscyplinie.

MŚ siatkarzy: biało-czerwoni mistrzami świata! Polska - Brazylia 3:1

- Zespołowi Stephane'a Antigi można pozazdrościć całej otoczki - przyznał złoty medalista mundialu w 1974 roku.

- Co prawda zmiany najbardziej widać w obszarze technologii, ale w sporcie upływ 40 lat również jest bardzo dostrzegalny. W siatkówce zmieniło się w tym okresie bardzo dużo. Weźmy chociażby pod uwagę zmiany w przepisach. Ze względu na nie trudno tak naprawdę porównać poziom sportowy prezentowany przez drużyny w 1974 roku i obecnie. Sztab szkoleniowy był wówczas znacznie skromniejszy liczbowo oraz nie było takiej specjalizacji zawodników pod względem pozycji jak obecnie - podkreślił Gościniak.

Jak dodał, wówczas w składzie mogło być 12 zawodników, czyli o dwóch mniej niż podczas zakończonego w niedzielę turnieju. W drodze do złotego medalu podopieczni Huberta Jerzego Wagnera rozegrali 11 meczów, czyli o dwa mniej niż drużyna prowadzona przez Antigę.

Były rozgrywający reprezentacji Polski największą różnicę dostrzega jednak w zainteresowaniu sukcesem i samą dyscypliną ze strony mediów i kibiców. - Teraz fanów zazdrości nam cały świat. Sam uważam, że sami kibice podczas tych MŚ zasłużyli na złoty medal. Można się spodziewać, że na powitania siatkarzy będzie teraz przychodziło wielu sympatyków siatkówki. Na nas, gdy wracaliśmy z Meksyku ze złotym medalem, czekały tylko rodziny - wspominał.

Członek siatkarskiej Galerii Sław zwrócił również uwagę na różnice w zakresie podróżowania. - Nasza podróż powrotna z MŚ składała się z dwóch etapów. Z Meksyku do Paryża lecieliśmy samolotem, a resztę trasy do Warszawy pokonaliśmy pociągiem. Z tego co słyszałem, teraz biało-czerwoni po meczu otwarcia w stolicy do Wrocławia na kolejną fazę turnieju udali się samolotem. To chyba też pokazuje zmiany - analizował.

Gościniak przyznał, że jego życie po wywalczeniu tytułu MŚ nie zmieniło się w dużym stopniu. Nie odczuł tego sukcesu także pod względem finansowym. - Ówczesne premie były naprawdę symboliczne. Wiązało się to z tym, że mieliśmy status amatorów, a nie zawodowców. Obecnie, gdy zawodnik - czy to w siatkówce, czy w piłce nożnej - się wykaże, to może liczyć np. na transfer do dobrego, zagranicznego klubu. Wówczas takiej możliwości nie było - podkreślił.

Były trener biało-czerwonych przyznał jednak, że jest też kilka analogii między triumfatorami mundialu w 1974 roku i złotym zespołem Antigi. - Oba zespoły rodziły się w trakcie MŚ. W obu przypadkach można też mówić, że zadziałała mieszanką doświadczenia z młodością. Ani my 40 lat temu, ani nasza obecna reprezentacja nie była wskazywana jako faworyt imprezy. No i oczywiście postać trenera. Zarówno Wagner, jak i Antiga niedługo przed sukcesem na MŚ byli jeszcze zawodnikami i wywalczyli złoty medal w pierwszym roku prowadzenia drużyny narodowej - zauważył.

Gościniak nie obawia się, że zespół Wagnera w związku niedzielnym sukcesem biało-czerwonych zostanie zapomniany. - Mamy coś takiego, że zawsze zapamiętujemy pierwsze sukcesy. W siatkówce był to właśnie nasz złoty medal z Meksyku. I tak chyba trzeba tłumaczyć to, że mimo srebrnego krążka MŚ z 2006 roku czy mistrzostwa Europy sprzed pięciu lat kibice wciąż o nas pamiętają - zakończył.

 

Im zawdzięczamy mistrzostwo świata. Szesnastu biało-czerwonych bohaterów

/Foto Olimpik/x-news

man, PAP

sortuj
liczba komentarzy: 0
    Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy, możesz być pierwszy!