Roman Kłosowski pierwsze aktorskie kroki stawiał w Białej Podlaskiej, gdzie grywał amatorsko. Pierwszą jego rolą był Jacuś. - I tak, jak teraz nie mogę się oderwać od Maliniaka, tak wtedy na mnie mówili Jacuś Matoł - wspomina aktor.
Gość radiowej Jedynki opowiada jak zdawał do szkoły aktorskiej. Kiedy wszedł na egzamin komisja była wręcz rozbawiona jego wyglądem, a zwłaszcza posturą. A w komisji same wielkie nazwiska m.in. Jacek Woszczerowicz i Jan Kreczmar. Więc kiedy go spytano, jakie role chciałby grywać odpowiedział, że zdaje sobie sprawę, iż pewnych ról nie może grać, na przykład amantów. - Więc jakie role chciałby pan - drążyła komisja. Aktor odpowiedział, że Grabca w "Balladynie". Na zastrzeżenia, że Grabiec to pierwszy amant, Roman Kłosowski odpowiedział, że może grać Grabca na koturnach, czym wzbudził śmiech. - No to graj - zadecydowała komisja.
Gość Jedynki współpracował ze wszystkimi sławnymi reżyserami i grał wiele niezapomnianych ról. Ale przylgnęła do niego postać Maliniaka z serialu "Czterdziestolatek". Aktor bardzo mile wspomina zarówno sam serial, jak też osoby, z którymi współpracował. Nie ma też żalu, że ludzie utożsamiają go z Maliniakiem do tego stopnia, iż nawet na ulicy zwracano się do niego tym nazwiskiem. Przyjaźnie zawiązane podczas pracy nad serialem przetrwały do dziś, choć wielu ludzi z ekipy już odeszło.
Roman Kłosowski lubi słuchać radia, a zwłaszcza radiowej Jedynki. Czytać już nie może, bo nie pozwala mu na to słaby wzrok. Roli do sztuki Samuela Becketta "Ostatnia taśma Krappa", w której występuje w teatrze w Gorzowie nauczył się słuchając jak czyta jego żona. Na tej scenie Roman Kłosowski obchodził 60-lecie pracy artystycznej.
Posłuchaj całej rozmowy, którą prowadził Zbigniew Krajewski
(ag)