Przedziwne bywają losy teorii naukowych. Trzeba było stu lat, by ostatecznie udowodnić jedną z najsłynniejszych: teorię względności Einsteina.
Dokonał tego profesor Laurent Lelouch, fizyk z francuskiego Centrum Fizyki Teoretycznej, a także jego koledzy z Węgier i Niemiec. Dali oni radę potwierdzić, że z energii da się wyprowadzić masę, tak jak z masy da się wyprowadzić energię. Doświadczalnie to ostatnie zjawisko udowodnili to już twórcy bomby atomowej, ale żeby udowodnić to na płaszczyźnie teoretycznej trzeba było zaprząc do pracy najpotężniejsze komputery świata.
- Do tej pory to była tylko hipoteza. Nam wreszcie udało się ją udowodnić - dumnie ogłasza francuskie Centrum. Jak jednak uczeni zdołali udowodnić prawdziwość słynnego E=mc²? Otóż stworzyli dokładne modele atomów. Według ogólnie przyjętej teorii, atomy składają się z protonów i neutronów, a te z kolei zbudowane są z kwarków i gluonów. Najdziwniejsze jednak jest to, że masa gluonów to zero procent, a masa kwarków to zaledwie pięć procent masy atomu. A zatem masa atomu ma się nijak do masy jego „materialnych” składników. Gdzie więc jest cała reszta? Okazuje się, że, według badań międzynarodowej grupy uczonych, reszta pochodzi z energii uzyskiwanej z ruchu i zderzeń gluonów i kwarków, a zatem energia potrafi zamienić się w masę. Że działa to także w drugą stronę, dowodzi równanie E=mc². Sprawdzono to także w broni atomowej.
(fw)
Przeczytaj więcej o teorii względności