Dla Polaków 11 listopada to wciąż, niestety, głównie dzień wolny od pracy oraz czas na zasłużony odpoczynek. Smutna i brutalna to prawda, zwłaszcza jeśli chcemy pretendować do miana społeczeństwa obywatelskiego, świadomego nie tylko swych praw i obowiązków ale również historii.
Z drugiej jednak strony, trzeba oddać rację tym, którzy twierdzą, że z każdym rokiem przybywa osób chcących w jakiś sposób uczcić to wielkie narodowe święto. Część z nas wywiesi flagę, część będzie uczestniczyć w defiladach, bądź chociażby obejrzy transmisję telewizyjną z głównych uroczystości z udziałem prezydenta RP. Ilu jednak naszych rodaków świadomych jest, jaką obchodzi się rocznicę i dlaczego właśnie tego dnia? Ten zaistniały stan rzeczy jest w jakimś stopniu zrozumiały – przecież w czasach PRLu pamięć o tym święcie była zakazana, a do 1989, zamiast 11 listopada, należało obchodzić rocznicę utworzenia PKWN (22 lipca). Teraz jednak mamy rok 2007, żyjemy w wolnej Polsce – świętujmy więc ten wyjątkowy dzień świadomie.
11 listopada jest świętem upamiętniającym odzyskanie przez Polskę niepodległości. Po 123 latach niewoli, uciemiężona przez zaborców Rzeczpospolita powstała, żądając należnej naszemu narodowi wolności. Wykorzystując sytuację międzynarodową, jaka zaistniała po I Wojnie Światowej, czyli upadek monarchii habsburskiej w Austro-Węgrzech, kres Hohenzollernów w Niemczech oraz chaos w ogarniętej rewolucją bolszewicką Rosją, Polska udowodniła, że dysponuje właściwą reprezentacją, godną przejęcia rządów w państwie.
Na przełomie października i listopada 1918, jak pisze znany historyk prof. Andrzej Garlicki, “władza leżała na ulicy”, a na terenie wszystkich zaborów powstawały mniej lub bardziej prężnie działające ośrodki, chcące decydować o losach państwa. W Krakowie od 30 października działała Komisja Likwidacyjna, w poznańskiem Komitet Obywatelski popierał Rady Robotnicze i Żołnierskie, w Warszawie powstał rząd Świeżyńskiego, natomiast w Lublinie - rząd Daszyńskiego. Konkurencją dla tych przedstawicielstw była stworzona o wiele wcześniej, bo 12 września 1917 roku, Rada Regencyjna Królestwa Polskiego, a także działający na emigracji Komitet Narodowy w Paryżu pod przewodnictwem Romana Dmowskiego. Wszystkie te ośrodki przejmowały władzę jedynie nad częścią ziem polskich, przeważnie kierując się podziałem przyjętym przez zaborców. W swych założeniach programowych organizacje te miały głównie na celu likwidację okupacji, przepędzenie wrogich żołnierzy, a mniej skupiały się na wprowadzeniu polskiej administracji. Jedynie niektórzy politycy i działacze mieli aspiracje, by sprawować rządy nad większym terytorium zamieszkiwanym przez Polaków, jednak żaden z nich nie dysponował odpowiednim dużym autorytetem by podporządkować sobie całe społeczeństwo.
Tworzenie zrębów państwowości odrodzonej Polski trwało wiele miesięcy (nie mówiąc już o ustalaniu granic) i trudno, posługując się metodą historyczną, jednoznacznie ustalić datę, od kiedy możemy mówić o II RP - zwłaszcza, że mieli z tym kłopoty ówcześni świadkowie wydarzeń, a nawet bezpośredni ich twórcy. Sam Józef Piłsudski w 1924 roku w jednym ze swoich wykładów o pierwszych dniach Rzeczpospolitej dowodził, że o istnieniu państwa świadczy działanie uznawanego przez ogół obywateli oraz zdolnego do podejmowania decyzji rządu. Za datę powstania II RP proponował więc uznać 22 listopada jako rocznicę wydania przez siebie (czyli Naczelnika Państwa) dekretu ustalającego naczelne władze państwa, bądź 28 listopada – dzień upamiętniający podpisanie dekretu o ordynacji wyborczej oraz wyborach do sejmu. Jeśli jednak przyjrzymy się prawu międzynarodowemu i teorii konstytutywnej, dowiemy się, że o istnieniu państwa świadczy fakt uznania go na arenie międzynarodowej, co w przypadku II RP miało miejsce wraz z wejściem w życie traktatu wersalskiego, czyli 10 stycznia 1920 roku. Skąd zatem wziął się 11 listopada?
11 listopada to symboliczna data, wyznaczona dość arbitralnie jako dzień odzyskania przez Polskę niepodległości. Tego dnia miały miejsce dwa bardzo ważne wydarzenia: w poniedziałek, 11 listopada 1918 roku o godz. 5 rano w wagonie salonowym marszałka Ferdinanda Focha w Rethondes pod Compiegne zostało podpisane zawieszenie broni na froncie zachodnim między państwami koalicyjnymi a Niemcami, co w praktyce kończyło I Wojnę Światową. W Polsce natomiast Rada Regencyjna przekazała całą władzę wojskową w ręce Józefa Piłsudskiego, który dzień wcześniej powrócił do Warszawy z niewoli w twierdzy magdeburskiej. Tego samego dnia rozpoczęła się również ewakuacja 30 tys. żołnierzy niemieckich ze stolicy. Dla Polaków była to chwila spełnienia marzeń o wskrzeszeniu wolnej i niepodległej Rzeczpospolitej. Piłsudski z kolei, popierany przez lewicę i uznawany przez endecje za obrońcę Polski przed zalewem bolszewizmu, stał się nadzieją dla wszystkich Polaków.
Początkowo dzień 11 listopada był jedynie świętem wojskowym, w czasie którego urządzano defilady i przeróżne uroczystości dla żołnierzy. Dopiero ustawa z 1937 roku ustaliła tę datę jako święto narodowe, wprowadzając ją do kalendarza pod nazwą Święto Niepodległości. Pozostaje jednak pytanie, dlaczego na święto narodowe nie wybrano rocznicy bardziej spektakularnego wydarzenia, takiego jak np. “Cud nad Wisłą”, które na pewno lepiej przemawiałoby do wyobraźni społeczeństwa. Odpowiedź, moim zdaniem, jest stosunkowo prosta i w niej tkwi cała istota oraz znaczenie listopadowych obchodów w sercu Polaka – 15 sierpnia 1920 roku w heroiczny sposób Rzeczpospolita jedynie potwierdziła swoją państwowość, której była już w pełni świadoma 11 listopada 1918 roku.
Katarzyna Kakiet