Po trzynastu dniach na orbicie wahadłowiec Endeavour wylądował w bazie kosmicznej Kennedy'ego na Florydzie. Tym samym zakończyła się misja STS 130, której celem była rozbudowa Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.
Eksperci NASA mówią o ogromym sukcesie. "Zarówno wahadłowiec jak i załoga sprawowali się świetnie" - uważa kontroler lotu LeRoy Cain. Zadowolny był też prezydent Obama, który kilka dni temu rozmawiał z astronautami na orbicie: "Jesteśmy dumni z was, z waszej pracy i kooperacji z kolegami z Japonii i z Rosji".
Załoga promu Endeavour dostarczyła na Stację i zainstalowała ostatni duży moduł, europejski Tranquility. Znajdują się w nim systemy podtrzymywania życia - sprzęt do produkcji tlenu, oczyszczania powietrza z dwutlenku węgla oraz pokładowa oczyszczalnia ścieków. Do modułu doczepiona jest przeszklona kopuła obserwacyjna Cupola, dzięki której można z orbity obserwować Ziemię i inne ciała niebieskie, a także dokujące do Stacji statki kosmiczne. Przeprowadzenie wszystkich prac wymagało trzech spacerów w przestrzeni kosmicznej.
Komandor George Zamka zostawił na Stacji fragmenty skał z księżyca i Mont Everestu. Miał też ze sobą nuty i płytę z muzyką Fryderyka Chopina.
Do ukończenia rozbudowy Międzynarodowej Stacji Kosmicznej potrzebne są jeszcze cztery loty wahadłowców. Ostatni planowany jest na wrzesień.