Coraz bardziej popularne mydła antybakteryjne na dłuższą metę mogą być szkodliwe. Zawierają one środek o nazwie triklosan, który jest tak skuteczny w zabijaniu drobnoustrojów, że organizm całkowicie się od nich odzwyczaja. Wpływa także na gospodarkę hormonalną. Właśnie dlatego młodzi użytkownicy takich mydeł częściej chorują na alergie. Informacje publikuje internetowy serwis naukowy Eurekalert.
To nie jedyny szkodliwy środek. Jak ustalili badacze, stosowany przy produkcji plastików bisfenol A może u dorosłych zaburzać pracę układu odpornościowego.
Triklosan to środek chemiczny o działaniu antybakteryjnym stosowany często do produkcji mydeł, past do zębów, długopisów, toreb na pieluchy i sprzętów medycznych. Bisfenol A (BPA) jest natomiast używany jako dodatek do plastików i powłok z tworzyw sztucznych np. wewnątrz puszek z jedzeniem. Obydwie substancje są sklasyfikowane jako środki zanieczyszczające środowisko i zaburzające pracę układu hormonalnego. Szkodzą ludziom wpływając na produkcję i wydzielanie hormonów.
Naukowcy z Michigan badali poziom BPA i triklosanu w moczu użytkowników różnych środków chemicznych, zbierali też dane na temat występowania alergii i poziomu przeciwciał, będących wskaźnikiem działania układu odpornościowego uczestników badania. Okazało się, że osoby dorosłe, które miały podwyższony poziom BPA w moczu, miały też zaburzone działanie układu odpornościowego, natomiast wysoki poziom triklosanu w moczu wiązał się z częstym występowaniem uczuleń.
Zdaniem badaczy, wyniki te wskazują, że nadmiar higieny prowadzi do zaburzenia rozwoju mikroorganizmów korzystnych dla prawidłowego działania naszego układu odpornościowego. Aby dokładnie zbadać, kiedy higiena zaczyna szkodzić, potrzebne są, oczywiście, kolejne badania.
(ew)