Jonathan Doyle twierdzi, że obowiązek płacenia kaucji narusza jego prawa do swobody wypowiedzi. Dodaje, że nawet Bigfoot - amerykański odpowiednik Yeti - powinien korzystać z konstytucyjnych wolności.
Bigfoot albo Sasquatch czyli "dziki człowiek", jest znany każdemu w Stanach Zjednoczonych i w Kanadzie. Ma dwa-trzy metry wzrostu, jest brązowy i wygląda trochę jak goryl. Doyle od trzech lat wkłada na siebie futro, włącza kamerę, straszy turystów, po czym zdejmuje przebranie i pyta ich o wrażenia. Stanowe władze kazały mu opuścić górę, na której kręcił film i zapłacić dwa miliony dolarów kaucji za filmowanie. Reżyser stwierdził, że jest to niezgodne z konstytucją.
Sprawa ciągnie się od dłuższego czasu. Rok temu amerykańskie media obiegła wiadomość o problemach Doyle'a, i jego mitycznego wcielenia. Teraz reżyser domaga się odszkodowań i bezpłatnego zezwolenia na kręcenie swych filmów. A prawnicy zastanawiają się, jakie mogą być skutki uznania praw do wolności słowa postaci, która nie istnieje.
(iar)