Na pustynnych obszarach północnej Afryki i Bliskiego Wschodu powstaną tysiące elektrowni słonecznych oraz setki elektrowni wiatrowych. Prąd jaki z nich powstanie będzie przesyłany do Europy. Inicjatywę nazwano Desertec.
Inicjatywa opiera się na badaniach przeprowadzonych przez Niemiecką Agencję Kosmiczną (German Aerospace Center). Wykazały one, że jedynie 0,3% powierzchni pustynnych Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu posiada tak wielki potencjał energii słonecznej, że wystarczy on, by zaspokoić obecne zapotrzebowanie na energię tego regionu i całej Unii Europejskiej. Podobnie wysokowydajne energetycznie są wiatry wybrzeża Morza Czerwonego.
- Elektrownie słoneczne w Afryce północnej i na Bliskim Wschodzie mają większy sens, niż w Europie – mówi Robert Pitz-Paal, profesor techniki solarnej i dyrektor badań słonecznych w Instytucie Aerodynamiki Deutsche Zentrum für Luft- und Raumfahrt. Zgodnie ze wstępnymi założeniami elektrownie słoneczne z Sahary mają zaopatrywać Europę w energię już za 10 lat. Koszty inwestycji wyniosą 400 miliardów euro. Tak ambitny plan zakłada wybudowanie w regionie olbrzymiej ilości elektrowni słonecznych i wiatrowych. Wytworzona dzięki nim energia (w sumie generowano by moc ponad 100 GW) mogłaby być przesyłana do całej Unii Europejskiej poprzez linie wysokiego napięcia prądu stałego (technologia HVDC - High Voltage Direct Current), które umożliwiają przesył energii elektrycznej na bardzo duże odległości z małymi stratami (mniej więcej 3% straty na 1000 km, ok. 10 - 15% strat na drodze z Afryki Północnej do Europy).
Nad całością przedsięwzięcia czuwa organizacja TREC (Trans-Mediterranean Renewable Energy Cooperation - Współpraca Regionu Morza Śródziemnomorskiego na rzecz Energii Odnawialnej). W 2003 r. założył ją Klub Rzymski, w porozumieniu z hamburską Fundacją Ochrony Klimatu, Narodowym Centrum Badań Energetycznych Jordanii oraz Niemiecką Agencją Kosmiczną. Do TREC-u należy 50 osób, w tym książę Jordanii Hassan bin Talar. Celem inicjatywy jest połączenie wysiłku naukowców, polityków i ekonomistów na rzecz rozwoju odnawialnych źródeł energii. Korzyści są duże – Europa zyskałaby stałe, ekologiczne i odnawialne źródło prądu, a biedniejsze kraje Afryki Północnej duży impuls do rozwoju. Do roku 2050 Europa mogłaby otrzymywać 15% energii elektrycznej z pustyni. – To realna wizja – dodaje profesor Pitz-Paal.
Naukowcy łączą wielkie nadzieje z produkcją słonecznej energii elektrycznej na Saharze. Dotąd w Afryce nie zrealizowano tak wielkiego projektu. Do udziału w inicjatywie Desertec planuje się pozyskać europejskich i północnoafrykańskich partnerów. Obok zakładu ubezpieczeń, Münchner Rück, uważanego za motor inicjatywy, w projekcie zamierzają wziąć udział firmy energetyczne RWE i E.ON, oraz Deutsche Bank i przedstawiciele branży solarnej.
Dr Gerhard Knies o programie Desertec, źr. desertec.org
Projekt zakłada wykorzystanie cieplnych elektrowni słonecznych. Energia promieniowania słonecznego jest w nich zamieniana w ciepło, które umożliwia wytworzenie pary napędzającej turbiny. Elektrownie będą miały charakter hybrydowy – w nocy, lub w dni pochmurne uruchamiane będą rezerwowe źródła zasilania. Te stanowić mogą paliwa kopalne (ropa, węgiel, gaz), biomasa lub ciepło magazynowane w ciągu dnia w zbiornikach z substancją o dużej pojemności cieplnej (np. sód). Innowacyjną inicjatywą zainteresowane są państwa, które nie mają własnych surowców energetycznych, np. Maroko. Maroko ma również nadzieję na rozwiązania za pomocą energetyki solarnej problemu braku wody. Produktem dodatkowym elektrowni solarnych jest energia cieplna, ulatująca w powietrze, a którą można wykorzystać do odsalania wody morskiej.
Realizację projektu, a tym samym spełnienie marzenia Europejczyków o imporcie taniej i czystej energii z Afryki, może opóźnić słaba infrastruktura w tym regionie. Jak mówi Robert Pitz-Paal, tu oczekuje się pomocy finansowej z Europy. Można wyobrazić sobie elektrownie słoneczne w licznych miejscach w Afryce Północnej. Za najważniejsze kryterium uważa się jednak stabilizację polityczną w danym regionie. Jak ocenia Siemens, aby zaopatrzyć cały świat w energię elektryczną wystarczyłoby obszar 300 kilometrów kwadratowych na Saharze, pokryć zwierciadłami parabolicznymi i tam uruchomić elektrownię.
Przemysław Goławski, na podstawie desertec.org, dw-world.de