Wypadki takie, jak lądowanie Boeinga 767 na Okęciu bez wysuniętego podwozia, nie zdarzają się często. Poza tym zawsze za sterami może siedzieć kapitan Tadeusz Wrona, a wówczas są Państwo bezpieczni.
To nie katastrofa lotnicza jest największym zagrożeniem pasażerów linii lotniczych.
Choroby i zakażenia
W samolocie najczęściej zarażamy się grypą lub przeziębiamy. To dlatego, że w pewnym momencie lotu na dużej wysokości na pewno zrobi nam się zimno – nawet jeśli lecimy z Abu Dabi do Madrytu.
Powietrze w samolocie jest suche, a to osłabia naturalne mechanizmy obronne naszych błon śluzowych. Poza tym istnieje spore prawdopodbieństwo, że jeden z dwustu współpasażerów ma jakąś infekcję.
Ryzyko przeziębienia się na pokładzie samolotu jest 100 razy większe niż gdziekolwiek indziej na ziemi – wskazują badania z 2004 roku (Journal of Environmental Health Research).
Loty międzynarodowe to także jedna z podstawowych dróg, którymi rozprzestrzeniają się pandemie. Jak szacuje się w USA, każdy przypadek polio w tym kraju ma w tle jakąś podróż lotniczą.
Syndrom klasy ekonomicznej
Stłoczony, wciśnięty w niewielkie siedzenie przez długi czas – to dopiero niewygoda! Mogą zatem tworzyć się zakrzepy, na ogół w nogach, a następnie przemieszczać się w niebezpieczne rejony krwioobiegu i powodować powstawanie zakrzepicy. Medycyna ma na to nawet specjalną nazwę: zespół podróżny. Grozi każdemu, nawet zupełnie zdrowemu podróżnemu, bez wcześniejszych problemów z krążeniem.
Według magazynu „Lancet” problem dotyka 1 proc. pasażerów. Rocznie podróżuje ok. 2 miliardów osób, więc suma chorych jest niemała. Szacuje się, że zakrzepica podróżna może prowadzić do tysięcy zgonów rocznie.
Jak się chronić? Nie zakładać obcisłych ubrań, pić dużo wody i wstawać od czasu do czasu, przeciągnąć się.
Utrata słuchu
Samoloty nie należą do najcichszych. Ilość decybeli podczas startu nie zmieniła się w zasadzie od 1947 roku, kiedy rozpoczęto pomiary.
Z tyłu kabiny hałas przekracza 100 decybeli, a zatem również hałas przeciętnego klubu nocnego, gdzie 100 decybeli jest przeciętną górną granicą. Intensywny ruch uliczny to 80 decybeli.
Jeżeli lot trwa ponad 4 godziny, a my siedzimy w niekorzystnym miejscu, narażamy się na utratę słuchu. Bardziej narażony jest pasażer z końca kabiny niż stewardessa, która podczas lotu przemieszcza się po kabinie.
Cykl dobowy
Jeżeli wylatujemy z Tokio o 12:00 w czwartek, to do Waszyngtonu dolatujemy 12 godzin później. Czyli o 12:00 w czwartek.
To naprawdę niebezpieczne. Około 500 różnych badań wykazało, że ciągłe zakłócanie rytmu dobowego może wpływać na stałe pogorszenie się zdolności umysłowych pasażera, powodować bezsenność i zmienność nastroju – zupełnie jak w przypadku osób pracujących przez długi czas na nocną zmianę.
Promieniowanie kosmiczne
Podczas lotu międzykontynentalnego człowiek jest narażony na olbrzymią dawkę promieniowania kosmicznego, przede wszystkim bombardowanie protonów. W czasie lotu z Waszyngtonu do Pekinu wchłaniamy promieniowanie o dawce 100 mikroSiwertów – tyle ile podczas prześwietlenia promieniami X. Najbardziej zagrożona jest w tym wypadku załoga, która lata najwięcej. Zauważalnie wyższy jest odsetek pracowników linii lotniczych, którzy zapadają na raka. Lekarze nie są jednak pewni, czy to z powodu protonów, czy... zaburzeń cyklów dobowych.
(ew/livescience.com)