O zgorszeniu badacze dowiedzieliśmy się dopiero teraz, ponieważ Muzeum Historii Naturalnej w Tring (Wielka Brytania) pokazało na wystawie dokumenty z wyprawy Levicka.
Levick mieszkał w pobliżu kolonii pingwinów adeli na Przylądku Adare w Antarktyce Wschodniej. Jako pierwszy opisał je tak wnikliwie. Obserwując je każdego dnia, był również świadkiem scen intymnych podczas sezonu rozrodczego. Niektóre z zachowań pingwinów po prostu go zgorszyły. Nie miał sumienia opisywać ich w zwykły sposób, a zatem posługiwał się greką. Po powrocie do Anglii nie udało mu się również wydać swoich badań w pełnej wersji. Z oryginalnych stu kopii "zakazanego rozdziału" Levicka przetrwały tylko dwie i to przez przypadek. Ukazały się dopiero teraz.
Co obserwował brytyjski lekarz? "Zboczone" pingwiny, jak je określił Levick, spółkowały z martwymi samicami. Dzisiaj nauka zna już wyjaśnienie tych zachowań. - To, co się tam działo, w żaden sposób nie przypomina ludzkiej nekrofilii - podkreśla Douglas Russell z Muzeum Historii Naturalnej. - Samce pingwinów po prostu reagują na samicę znajdującą się w określonej pozycji - mówi. Nie odróżniają martwej, która przez przypadek zastygła w danej pozie.
Rozdział Levicka zawiera jednak sporo innych opisów. - Aż pęka w szwach od opisów przemocy seksualnej, seksualnego i fizycznego wykorzystywania młodych, wzmianek o seksie nie prowadzącym do prokreacji, a kończy się przykładem czegoś, co badacz uznał za zachowanie homoseksualne - wylicza Russell. Brytyjski badacz był naprawdę zszokowany. - Wpadł w taką samą pułapkę, jak masa innych ludzi, którzy patrzą na pingwiny jak małe dwunożne ludziki. Tymczasem to ptaki i tak trzeba na nie patrzeć - tłumaczy Russell.
(ew/bbc/pap)