Idea latania bez samolotu, z użyciem odrzutowego plecaka ma już 81 lat. Czy jetpack będzie transportem przyszłości? Warto prześledzić historię wynalazku, który ciągle porusza wyobraźnię twórców science fiction.
Według greckiej mitologii, w niebo pierwsi wzbili się Dedal i jego syn Ikar. Skrzydła, które ich uniosły były pomysłem Dedala – architekta i inżyniera z Aten. Powstały w bardzo konkretnym celu, miały umożliwić ucieczkę z Krety, na której ojciec z synem byli więzieni przez króla Minosa. Skrzydła na jakich Dedal i Ikar wydostali się z wyspy zbudowane były z piór i wosku. Niestety konstrukcja ta niosła konkretne ograniczenia, za których zignorowanie Ikar zapłacił życiem. Można powiedzieć, że to tylko mit i legenda, ale dziś, mimo iż technika poszła o wiele naprzód, zrealizowanie marzenia ludzi o lataniu, nadal nie jest łatwe i ciągle boryka się z problemami.
Science fiction
Dziś wszyscy mamy możliwość łatwego i dość przyjemnego podróżowania w przestworzach. Lot na pokładzie samolotu nie jest jednak tym, czego tak bardzo byśmy pragnęli – lotu indywidualnego, bez kilkudziesięciu współpasażerów, lotu takiego jak podróżowali bohaterowie książek, komiksów i filmów fantastycznych. Historia idei latania bez samolotu, z użyciem prostego, prywatnego odrzutowego plecaka ma już swoje lata. Koncepcję taką przedstawił pisarz Philip Francis Nowlan w swojej noweli z 1928 roku, „Armageddon 2419 A.D.”. Głównym bohaterem opowiadania, a później także komiksu i serialu telewizyjnego, był Anthony „Buck” Rogers, który w odległej przyszłości poruszał się właśnie za pomocą jetpacka – plecaka rakietowego, który pozwalał mu unosić się i przemieszczać w powietrzu.
Twórcą pierwszego projektu technicznego i prototypu działającego odrzutowego plecaka jest Wendell F. Moor. Był on inżynierem w firmie Bell Aerosystems. Swojemu wynalazkowi z 1953 r. nie nadał jednak chwytliwej nazwy - urządzenie określano jako SRLD – Small Rocket Lift Device – Małe Rakietowe Urządzenie Dźwigające. Co ciekawe, już w 1948 r. istniała techniczna koncepcja jetpacka, autorstwa innego inżyniera o nazwisku Moor, Thomasa Moora. Niestety pierwsza idea nie była wystarczająco udokumentowana, a po wstępnych testach pomysł upadł.
Plecak dla wojska
Na początku lat 60. ideą Wendella Moora zainteresowała się agencja amerykańskiej armii Army's Transportation, Research and Engineering Command (TRECOM). Celem agencji było stworzenie urządzenia zwiększającego mobilność. Na realizację projektu Bell Aerosystems otrzymał 150 000 dolarów. Niestety fundusze te szybko okazały się niewystarczające, jak na tak zaawansowany projekt. Do konstrukcji urządzenia korzystano więc z materiałów i elementów już istniejących, pozostałości po projektach budowy rakiet i elementów astronautycznych. Użyto między innymi kontenerów na tlen wykorzystywanych przez US Air Force i części po kapsule Merkury.
Budowa rakietowego plecaka została jednak ukończona. Pierwsze testy z sukcesem otworzyły drogę dla pokazów możliwości nowego urządzenia. Pilotem testowym był inżynier Harold Graham – to on 20 kwietnia 1961 r. pilotował jetpack w czasie pierwszego lotu otwartego. Dystans na jakim leciał to niemal 35metrów, lot trwał 13 sekund, przy prędkości od 11 do 16 km/h. Kolejnymi osiągnięciami były przelot nad 10 metrowym wzgórzem, przeloty nad strumieniem i nad samochodami. Pierwsza demonstracja publiczna miała miejsce w Fort Eustice 8 czerwca 1961 r. Spektakularne loty odbywały się przed oficerami i wojskowymi, a specjalny pokaz w Fort Bragg przygotowano także dla prezydenta Kennedy'ego.
Pomimo dość dużej popularności rakietowe plecaki okazały się komercyjną klapą. Główną przyczyną porażki był krótki czas pracy urządzenia - duże zużycie paliwa uniemożliwiało lot na większe dystanse. Z projektu zrezygnowano także ze względu na trudności w stabilizowaniu lotu oraz wysokie natężenie hałasu podczas pracy. Armii nie zależało na inwestowaniu w projekt z takimi problemami, większy priorytet zyskał wtedy rozwój rakiet i pocisków nowej generacji.
Efekty specjalne
W 1965 r. jetpack firmy Bell ożył jednak w zupełnie innym świetle – przestał być ideą militarną, a zagościł z przemyśle rozrywkowym. Stało się tak dzięki roli jaką rakietowy plecak zagrał u boku agenta 007. Jako „latający” James Bond w filmie Thunderball wystąpił Sean Connery. Urządzenie nie było jedynie sztuczką czy efektem specjalnym, ale prawdziwą maszyną pilotowaną przez specjalistę firmy Bell Labs. Później rakietowy plecak występował także w serialach „Drużyna A” i „Gilligan's Island”, był sensacją inauguracji Igrzysk Olimpijskich w Los Angeles w 1984 r., a w roku 1989 pomógł w wielkim sukcesie trasy koncertowej „Bad” Michaela Jacksona.
Popularność jetpacków nie ominęła oczywiście świata bohaterów komiksowych i animowanych. Swoje rakietowe plecaki mieli Agent Liberty, Colonel Future, Adam Strange i rodzina Jetsonów. W 1963 r. komiksowy Iron Man posiadał już nie sam rakietowy plecak, ale cały pancerz ze zintegrowanym napędem rakietowym. Świat filmu science fiction również ma latających bohaterów – chyba najbardziej znanym użytkownikiem jetpacka jest Boba Fett z Gwiezdnych Wojen. Młodsi widzowie pamiętają również Buzza Astrala z animacji Toy Story. W nieco inną technologię wyposażono bohaterów polskiej produkcji filmowej, „Pan Kleks w kosmosie”, opartej na scenariuszu reżysera Krzysztofa Gradowskiego. W filmie uczniowie szkoły przylatują na zajęcia dzięki umieszczonym w plecakach osobistym helikopterom.
Środek transportu?
W przypadku pierwszych latających plecaków najpoważniejszym problemem było bezpieczeństwo użytkowania i krótki czas lotu. Wykorzystywany jako paliwo nadtlenek wodoru wymaga szczególnej ostrożności i jest przy tym bardzo kosztowny. Lot zazwyczaj ograniczał się do 20-30 sekund – na tyle wystarczało paliwo. Nowe technologie mają szansę to zmienić. Pojawiają się już jetpacki, które są znacznie tańsze w eksploatacji i umożliwiają dłuższe loty na większe dystanse. Specjalny silnik turbinowy jaki ma zostać zainstalowany w nowej maszynie Jetpack International napędzany jest stosunkowo łatwo dostępnym i tanim paliwem lotniczym. Umożliwia wznoszenie się na wysokość do 75 m i przebycie 43 km z prędkością aż 130km/h. Paliwa powinno wystarczyć na 19 minut ekstremalnej zabawy. Nowatorskim pomysłem jest też odrzutowy plecak zasilany wodą - JetLev. Urządzenie wyposażono w 42 metrową rurę, połączoną z wydajną pompą, która nadając odpowiednio wysokie ciśnienie wody pozwala wznieść się pilotowi na wysokość 15 metrów i latać np. nad jeziorem.
Czy innowacyjne pomysły budowy rakietowych plecaków sprawią, że staną się one nowym środkiem transportu dla każdego? Na praktyczne zastosowanie istniejącego wynalazku czekamy już przecież pół wieku... Tak jak ze wszystkimi innymi wynalazkami, pokaże to czas – tylko jak bardzo odległy? Być może całkiem niedługo miniaturyzacja i nieznane dziś technologie pozwolą na prawdę zrealizować nasze marzenia o lataniu. Trzeba tylko uzbroić się w cierpliwość.
Przemysław Goławski