Europejczycy zawieźli do Ameryki choroby, które zdziesiątkowały tamtejszą ludność. Kiła była dotąd uważana ze "zemstę" Ameryki.
W 1495 czyli trzy lata od pierwszej wyprawy Kolumba do Ameryki, zanotowano w Europie pierwszy przypadek kiły (syfilisu). Ta zbieżność kazała sądzić, że to załoga słynnego żeglarza przywiozła tę chorobę na stary kontynent. Tymczasem nowe odkrycie, jakiego dokonali uczeni z Museum of London, ostatecznie obala tę teorię.
Na terenie cmentarza przy St. Mary Hospital znaleziono dwa szkielety pochodzące z lat 1200-1250 i pięć szkieletów z lat 1250-1400. Wszystkie noszą ślady tej wstydliwej choroby. Badacze twierdzą, że ślady na czaszkach i kościach kończyn ewidentnie świadczą o kile, a dokładność ich datowania wynosi 95 proc. - Jesteśmy pewni, że Krzysztof Kolumb nie odpowiada za pojawienie się w owym czasie tej choroby na terenie Europy - powiedział w wywiadzie dla "The Times", badający szczątki Brian Connell.
Jeden ze szkieletów należał do dziecka, które przez chorobę było niewidome, pozbawione włosów i miało zniekształcone uzębienie. Kiedy zmarło, było w wieku około 10 lat. - Czaszka, która powinna być gładka, przypomina krajobraz księżycowy, wywołało to spore poruszenie, ponieważ te objawy są oczywiste – wyjaśnił Connell.
Syfilis wywołuje poważne uszkodzenia serca, mózgu, oczu, kości i nieleczony może prowadzić do śmierci. Wywoływany jest przez bakterię Treponema palladium. Przed wynalezieniem antybiotyków szybko się rozprzestrzeniał i nękał wszystkie większe miasta.
(ew)