Podróż do wnętrza Ziemi nareszcie w zasięgu naukowców
Do lat 2020-tych chcemy dowiercić się do samego środka Ziemi. Potrzeba tylko odpowiedniej ilości środków pieniężnych, a tajniki powstania naszej planety staną przed nami otworem.
Byliśmy już na Księżycu, nasze maszyny są na Marsie. A nadal nie wiemy dokładnie, co znajduje się pod naszymi stopami.
Chodzi o dotarcie do płaszcza ziemskiego, na głębokość 6 kilometrów poniżej najgłębszych partii dna morskiego (z głębiny jest bliżej do płaszcza Ziemi i trzeba krócej wiercić. Skorupa jest tam także najcieńsza i ma około 6 km. Na powierzchni jest grubsza i ma ok. 60 km). W głębinie należy umieścicć statek wiercący. Dziura będzie miała 30 cm średnicy. Z nietkniętej przez nas warstwy pobierzemy, po raz pierwszy w dziejach, prawdziwe próbki. Wwiercenie się na taką głębokość może stać się jednym z najbardziej dramatycznych osiągnięć ludzkości. Koszt? Około miliarda dolarów. Co najmniej.
Przeprowadzono już pierwsze próby. Japoński statek naukowy Chikyu pobił niedawno rekord wiertu naukowego, docierając latem na 2,2 km poniżej dna morskiego. Chikyu może wwiercić się jeszcze głębiej. Zanim jednak dotrzemy do płynnego centrum naszej planety, musimy udoskonalić technologię wierceń. Japończycy mogą wiercić przez 50-60 h, a potem trzeba zmienić wiertło. To zbyt krótko, donosi CNN.
- To byłoby olbrzymie przedsięwzięcie - mówi Damon Teagle, geolog z University of Southampton. - To tak jakby, będąc na dnie basenu, chcieć wetknąć strunę grubości włosa w dziurę o średnicy 1/10 mm.
Teagle szacuje, że przy pomocy finansowej z zewnątrz, Japończycy mogliby podjąć próby odpowiednio głębokich wiertów pod koniec tej dekady, a potem wiercić przez kilka lat. Cel może zostać osiągnięty na początku dekady lat 2020. Dla geologów byłby to odpowiednik programu Apollo. - Płaszcz ziemski to jakby sinik, który decyduje, że nasza planeta działa tak a nie inaczej, że ma trzęsienia ziemi i wybuchy wulkanów - mówi Teagle.
Najgłębsza dziura na Ziemie została wykonana przez koncern Exxon Mobil na Syberii. Ma 12,376 m. Nie dotarła nawet do płaszcza ziemskiego. W dodatku nie jest pionowa, ale w głąb idzie „pod kątem”, więc, aby dotrzeć docentrum, trzeba byłoby wiercić jeszcze dłużej.
Byliśmy już na Księżycu, nasze maszyny są na Marsie. Ale nadal nie wiemy dokładnie, co znajduje się pod naszymi stopami.
Chodzi o dotarcie do płaszcza ziemskiego, na głębokość 6 kilometrów poniżej najgłębszych partii dna morskiego (z głębiny jest bliżej do płaszcza Ziemi i trzeba krócej wiercić. Skorupa jest tam także najcieńsza i ma około 6 km. Na powierzchni jest grubsza i ma ok. 60 km). W głębinie należy umieścić statek wiercący. Dziura będzie miała 30 cm średnicy. Z nietkniętej przez nas warstwy pobierzemy, po raz pierwszy w dziejach, prawdziwe próbki. Wwiercenie się na taką głębokość może stać się jednym z najbardziej dramatycznych osiągnięć ludzkości. Koszt? Około miliarda dolarów. Co najmniej.
Przeprowadzono już pierwsze próby. Japoński statek naukowy Chikyu pobił niedawno rekord wiertu naukowego, docierając latem na 2,2 km poniżej dna morskiego. Chikyu może wwiercić się jeszcze głębiej. Zanim jednak dotrzemy w okolice centrum naszej planety, musimy udoskonalić technologię wierceń. Japończycy mogą wiercić przez 50-60 h, a potem trzeba zmienić wiertło. To zbyt krótko, donosi CNN.
- To byłoby olbrzymie przedsięwzięcie - mówi Damon Teagle, geolog z University of Southampton. - To tak jakby, będąc na dnie basenu, chcieć wetknąć strunę grubości włosa w dziurę o średnicy 1/10 mm.
Teagle szacuje, że przy pomocy finansowej z zewnątrz, Japończycy mogliby podjąć próby odpowiednio głębokich wiertów pod koniec tej dekady, a potem wiercić przez kilka lat. Cel może zostać osiągnięty na początku dekady lat 2020. Dla geologów byłby to odpowiednik programu Apollo. - Płaszcz ziemski to jakby sinik, który decyduje, że nasza planeta działa tak a nie inaczej, że ma trzęsienia ziemi i wybuchy wulkanów - mówi Teagle.
Najgłębsza komercyjna dziura w Ziemi została wykonana w 2011 przez koncern Exxon Mobil na Syberii. Ma 12,376 m, ale wiercono z powierzchni, więc wiert nie dotarł nawet w pobliże płaszcza ziemskiego. W dodatku dziura nie jest pionowa, ale w głąb idzie „pod kątem”, więc, aby dotrzeć do płaszcza, trzeba byłoby wiercić jeszcze dłużej.
(ew/CNN)