Koszt budowy Wielkiego Zderzacza Hadronów wzrośnie o 21 milionów dolarów. Tyle wyniesie naprawa urządzenia.
Na jego ponowne uruchomienie trzeba będzie poczekać do początku lata. Do uszkodzenia, którego rezultatem było wyłączenie LHC, doszło 19 września - już 9 dni po starcie maszyny. Europejska Organizacja Badań Jądrowych (CERN) oświadczyła wtedy, że przyczyną problemów było wadliwe połączenie elektryczne między magnesami, które mogło stopić się na skutek przepływu bardzo wysokiego napięcia. Wszystko to doprowadziło do kolejnych uszkodzeń mechanicznych, w tym do wycieku helu.
Całe przedsięwzięcie kosztowało dotychczas 10 miliardów dolarów, teraz suma ta powiększy się o 21 milionów dolarów kosztów naprawy. Wstępnie zakończenie prac nad wznowieniem eksperymentu LHC szacowano na początek roku 2009. Termin ten następnie przesunięto na przełom maja i czerwca 2009 r. Ostatnio jednak rzecznik prasowy CERN, James Gillies, potwierdził kolejne opóźnienia - ponowny start Wielkiego Zderzacza Hadronów może być możliwy dopiero w lipcu, lub nawet później. - Jeśli naprawy uda nam się zakończyć wcześniej, to można będzie się tylko cieszyć. Ale musimy myśleć realistycznie – prace LHC wznowimy latem – mówi Gillies.
LHC pracuje w ekstremalnie niskich temperaturach, by jego zasilanie było jak najłatwiejsze i najtańsze. W bardzo niskich temperaturach przewodniki elektryczne stają się nadprzewodnikami - ich rezystancja jest niemal równa zeru. Przewodząc prądu bez oporu, gigantyczne elektromagnesy LHC mogą pracować zdecydowanie wydajniej. By nie uszkodzić urządzenia pracującego w tak szczególnych warunkach, naukowcy muszą ogrzewać je stopniowo. Dzięki temu nie dojdzie do kolejnych usterek. Obecnie temperatura Wielkiego Zderzacza Hadronów jest odpowiednia, by zespół specjalistów bezpośrednio przeanalizował stan podzespołów maszyny.
Koszt wszystkich napraw zamknie się tegorocznym budżecie CERN. Naukowcy podkreślają, że LHC wciąż znajduje się w fazie startowej i różne problemy są nadal możliwe.
Paweł Zych