Nowy moduł załogowy jest osobnym członem statku kosmicznego, ale posiada własny napęd główny oraz silniki pomocnicze i korekcyjne. Jego częścią jest kapsuła załogowa, stanowiąca właściwy Wielozadaniowy Pojazd Załogowy.
MPCV jest budowany przez koncern Lockheed Martin. Ma umożliwić czwórce astronautów wykonywanie misji załogowych o maksymalnym czasie trwania 21 dni. Objętość kapsuły załogowej wynosi 19,54 m sześć., z czego 8,95 m sześć. to przestrzeń mieszkalna. Według konstruktorów jest 10 razy bezpieczniejszy w czasie startu i wchodzenia atmosferę niż jego poprzednik - prom kosmiczny.
Warto zapoznać się z tym projektem. Już za kilka lat może powtórzyć wyczyn lądownika Eagle (misje Apollo). NASA przyznała, że łączny koszt konstrukcji i wyposażenia MPCV wyniósł 5 mld USD. Według Douglasa Cooke'a, administratora ds. systemów załogowych Agencji, studiowano także inne koncepcje statku załogowego, ale rozwiązanie MPCV przedstawione przez Lockheed Martin "wydaje się najlepsze dla misji poza niską orbitą wokółziemską".
Jak dodał Cooke, w dalekich misjach, jak podróż na Marsa, pojazd zawierający MPCV połączy się z innym, większym statkiem wystrzelonym z Ziemi, w którym znajdować się będą systemy podtrzymywania życia i większy moduł załogowy, stanowiący statek-lądownik marsjański. MPCV odgrywałaby wtedy rolę lądownika ziemskiego w trakcie podróży powrotnej.
Na pokładzie nie wcześniej niż 2016
Nie jest jasne, kiedy zaczną się próby załogowe MPCV, ale według NASA kosmonauci nie znajdą się w kapsule wcześniej niż "jakiś czas po 2016 roku". NASA musi najpierw wybrać ciężką rakietę, stanowiąca główny nośnik orbitalny modułu - ogłoszenie decyzji w tej sprawie spodziewane jest w końcu czerwca 2011.
Przed Marsem na asteroidę
NASA oferuje 269 mln USD w programach adresowanych do czterech konsorcjów i firm komercyjnych, które zbudują statek kosmiczny, transportujący ładunki i ludzi na orbitę wokółziemską i prawdopodobnie dalej w Kosmos. Bez tego programu współpracy z sektorem prywatnym, amerykańscy astronauci zdani byliby na rosyjskie statki kosmiczne, wynoszące ich obecnie na orbitalną Międzynarodową Stację Kosmiczną ISS.
Według planu nakreślonego przez administrację prezydenta Obamy, przed misją na Marsa w połowie lat 30., Amerykanie mieliby najpierw polecieć na jedną z największych asteroid, znajdujących się blisko Ziemi, wykonać po wylądowaniu program badawczy i powrócić bezpiecznie na naszą planetę. Jednak, w świetle ostatnich badań naukowych, ekspedycja ta która miałaby się odbyć w 2025 roku, wydaje się trudna do realizacji.
Zespół naukowców amerykańskich z Harvard-Smithsonian Center for Astrophysics, który przeprowadził symulację takiej wyprawy, stwierdził iż trzeba by do niej użyć małej rakiety startującej z niskiej orbity wokółziemskiej LEO, nie zaś bezpośrednio z Ziemi. Zwiększyłoby to znacznie ładunek użyteczny.
Podobnie potrzebny byłby do takiej misji lekki, specjalny lądownik, co znacznie podnosiłoby jej koszty. Lepiej więc, aby była to misja bezzałogowa, wykonana przez roboty. Wyjątkowo ograniczony jest też wybór celu wyprawy - z 6699 asteroidów znajdujących się w pobliżu Ziemi, tylko pół tuzina nadaje się do eksploracji przez ekspedycję badawczą z naszej planety.
(ew/pap)