James Bond to z pewnością najbardziej znany szpieg na świecie. Mimo iż jego przygody Ian Fleming opisał ponad pół wieku temu, znany bohater ma się bardzo dobrze. Podobnie jak wszystkie gadżety i nowatorskie rozwiązania technologiczne, z których korzysta 007. W szczególności auta.
Bez nowinek technicznych James Bond nie byłby tym samym agentem specjalnym. To one pomagają mu w wykonaniu zadania, często ratując życie. Niespotykane akcesoria są starannie przygotowywane przez specjalną komórką badawczą MI6, dowodzoną przez nieco zwariowanego naukowca Q. Jest on jedną z najbarwniejszych postaci w całej serii opowieści o przygodach Jamesa Bonda. Niemal za każdym razem Q obdarza agenta 007 wymyślonymi przez siebie niesamowitymi akcesoriami. Choć Bond zawsze podchodzi do tych wynalazków lekko sceptycznie, urządzenia Q nieraz pomagają w krytycznych sytuacjach – szczególne znaczenie mają tu samochody, za kierownicą których siada 007.
Auta na miarę Bonda
Dobre auta to wręcz znak rozpoznawczy specjalnego szpiega Jej Królewskiej Mości. Najbardziej charakterystyczny jest srebrny Aston Martin DB5. Pojazd ten po raz pierwszy pojawił się w „Goldfingerze”, a wraz z kolejnymi „dodatkami” pojawiał się w kolejnych filmach. Kuloodporna karoseria, obrotowe tablice rejestracyjne, mechanizm rozlewający olej na trasę, karabiny maszynowe Browning, radar umieszczony w lusterku wstecznym, czy system katapultowania pasażera, to tylko część akcesoriów, w jakie go wyposażono. Wyprodukowany w 1963 r. Aston napędzany był 4-litrowym silnikiem, którego moc (282KM) była przekazywana na koła za pomocą pięciobiegowej skrzyni. Auto rozpędzało się do prędkości 240 km/h.
Po pewnym czasie wysłużonego Astona DB5 zastąpił Lotus Esprit. Bez wątpienia był jednym z bardziej futurystycznych samochodów w tamtym czasie. Do historii motoryzacji przeszedł jako jedno z pierwszych aut z charakterystyczną, klinową sylwetką. Lotus należał do najbardziej zaawansowanych pojazdów, jakimi podróżował Bond. Po przyciśnięciu guzika zmieniał się w dwuosobową łódź podwodną. Dysponował także całkiem pokaźnym arsenałem, zarówno lądowym jak i podwodnym. Jako szanujący się agent, 007 nie mógł przecież pływać łodzią podwodną bez peryskopu oraz zapasu min głębinowych. Przydatne były też torpedy, pociski ziemia - powietrze oraz zasłona dymna pracująca zarówno pod wodą jak i na lądzie.
Aston Martin w wielkim stylu wraca w roku 1987. Model V8 Vantage Volante zagrał w filmie „W obliczu śmierci”. Samochód zaprezentowany 007 w londyńskim laboratorium Q, szczycił się silnikiem rakietowym, laserami umieszczonymi w felgach, płozami śnieżnymi, kolczastymi oponami, a także mechanizmem autodestrukcji. Auto przyspieszało do 100 km/h w 6,5 sekundy, a jego maksymalna prędkość wynosiła 235 km/h.
Zdalne sterowanie
Nie można zapomnieć o serii BMW, którymi 007 poruszał się w filmach z połowy lat 90. BMW Z3, 750iL, Z8 to pierwsze „niebrytyjskie” auta agenta. Najciekawszym wydaje się, choć na pierwszy rzut oka nudny, sedan 750iL. Skrywał on potężną ilość akcesoriów, gadżetów i ulepszeń. Kuloodporne szyby, małe karabiny maszynowe, samopompujące się opony, poprzez rakiety ukryte w szyberdachu, rozpylacz kolców, poszycie odporne na mechaniczne zniszczenia, aż po alarm z wbudowanym paralizatorem. Jednak najbardziej zaawansowanym elementem zainstalowanym w 750iL, był system zdalnego sterowania samochodem za pomocą telefonu komórkowego.
W 2002 r. raz jeszcze do łask wracają brytyjskie samochody Aston Martin. W „Śmierć nadejdzie jutro” jest to model V12 Vanquish. Jest to pierwszy Aston z nową jednostką napędową – 12-cylindrowym silnikiem widlastym. Do produkcji podwozia oraz konstrukcji tego coupe wykorzystano głównie włókna węglowe, aluminium oraz inne materiały kompozytowe. W połączeniu z 6-litrowym silnikiem o mocy 460 koni mechanicznych, Vanquish stał się wówczas najszybszym seryjnie produkowanym Astonem Martinem. Jego osiągi to maksymalnie 315 km/h, oraz 100 km/h w 4 sekundy.
Niewidzialny agent
Najbardziej niesamowitą cechą V12 Vanquish, była funkcja aktywnego kamuflażu. Samochód pokryty był diodami, pokazującymi obraz zarejestrowany przez kamery umieszczone z drugiej strony. W rezultacie auto stawało się „przeźroczyste – niewidzialne”. Pomysłodawcą kamuflażu aktywnego był Philip K. Dick, pisarz, który w swej twórczości wymyślił wiele elementów na dobre już osadzonych we współczesnym science fiction. Kostium niewidzialności pojawił się w jego powieści „Przez ciemne zwierciadło” z 1974 r.
Ze wszystkich akcesoriów i narzędzi w jakie wyposażano bolidy Bonda, właśnie system kamuflażu adaptacyjnego stał się celem prac wielu zespołów naukowców. Jest to zaawansowany projekt, z którym wiązane są niemałe nadzieje wojska, służb specjalnych i policji. Istotne badania prowadzone są w NASA Jet Propulsion Laboratory. Obiekt, który ma być maskowany pokrywają niewielkie elektroniczne panele wyświetlaczy. Każdy taki panel zawiera czujnik z aktywnymi pikselami, który na bieżąco rejestruje wszystko to co znajduje się na zewnątrz. Obraz z czujnika przesyłany jest na wyświetlacz znajdujący się po przeciwnej stronie maskowanego obiektu, a mierniki światła pozwala dopasować jasność paneli wyświetlających do warunków otoczenia. Kamuflaż zmienia się więc wraz ze zmianą krajobrazu i oświetlenia wokół maskowanego obiektu.... Spód całej konstrukcji musi być także sztucznie oświetlany, w ten sposób by nie rzucał cienia,który spowodowałby brak ciągłości z obrazami na wyświetlaczach. Według pomiarów i testów NASA masa systemu do całkowitego zamaskowania obiektu o długości 10 m, wysokości 3m i szerokości 5m wyniosłaby 45 kg. Całkiem możliwe mogą być zatem niewidzialne samochody przyszłości.
Niesamowite wynalazki jakimi dysponował komandor Bond, zawsze zaskakiwały widzów. Wszystkie, zarówno te mniej, jak i bardziej prawdopodobne, były obowiązkowym wyposażeniem szpiega do zadań specjalnych. Niestety fani gadżetów superagenta zawiodą się oglądając najnowszy film „Quantum of Solace”. Mimo iż brytyjski szpieg znów siada za kierownicą Astona Martina - DBS V12, jego pojazd nie został wyposażony w arsenał broni, ani w żadne wyjątkowe właściwości. To często jednak same samochody są prawdziwymi gwiazdami grającymi u boku 007...
Przemysław Goławski