Najniezwyklejszy w historii filmu "Iron Sky" jest fakt, że został on prawie w całości sfinansowany z dobrowolnych wpłat fanów (zebrano łącznie 10 milionów dolarów!). Na tegorocznym Berlinale na animację wybrało się więcej widzów niż na reżyserski debiut Angeliny Jolie, czy nowy dokument Wernera Herzoga o karze śmierci. To był definitywnie najgłośniejszy film tego festiwalu, a pomysł na niego powstał w fińskiej saunie.
- Pomyśleliśmy, że takie zagadnienie jest bardzo intrygujące - opowiada reżyser Timo Vuorensola. "Iron Sky" utrzymuje, że w 1945 roku naziści uciekli na księżyc, gdzie przegrupowują armię i zbroją się przyczajeni w bazie zwanej "Czarnym słońcem". Czekają by powrócić w roku 2018.
Stworzenie animacji trwało 6 lat; tymczasem grupa fanów pomysłu (także w Polsce) rosła. Pierwsze recenzje z Berlinale nie są niestety najlepsze, choć chwalona jest księżycowa grafika, steam-punkowy klimat oraz rola Udo Kiera (Führer Kortzfleisch). Na razie nie wiadomo czy film trafi do polskiej dystrybucji.
Jest zresztą już odpowiedź ZSRR na "Iron Sky". Według zwiastuna filmu "Rust Sky" Armia Czerwona stacjonuje teraz na Marsie, ale wkrótce powróci:
usc