Krzysztof Kowalewski kończy 75 lat. Zanim zawita w środę wieczorem na swój benefis do Muzycznego Studia Polskiego Radia im. Agnieszki Osieckiej, przyjrzyjmy się kilku jego rolom komediowym. A jest w czym wybierać, bo aktor zagrał blisko 120 postaci. Jak mówił niedawno w Czwórce "Pytanie, czy dobrze gram, jest dla mnie stałe".
Trójkowym słuchaczom znany jest przede wszystkim ze słuchowiska "Kocham pana, panie Sułku" (1973-2002), w którym towarzyszy mu Marta Lipińska w roli Elizy.
Kowalewski od lat związany jest z Teatrem Polskiego Radia, gdzie panuje o nim opinia, że potrafi zagrać absolutnie wszystko. Aktor czyta też książki dla dzieci, na przykład całą serię o książek o Muminkach:
Krzysztof Kowalewski zadebiutował jako aktor epizodyczny w "Krzyżakach" Aleksandra Forda (1960), ale chyba jego najlepiej zapamiętaną krótką rolką był Roch Kowalski w
"Potopie" (1973), ze słynnym stwierdzeniem, że "Wuj... to wuj":
w "Brunecie wieczorową porą" (1976) wcielił się w rolę Michała Romana, który musi radzić sobie z porażającą ilością absurdalnych sytuacji. Pracuje jako redaktor, ma do zrobienia pilną korektę książki. Żona z dziećmi wyjeżdża, on zostaje sam w domu, a Cyganka wróży mu, by uważał na bruneta wieczorową porą, którego zamorduje...
Krzysztof Kowalewski często współpracował ze Stanisławem Bareją, oprócz "Bruneta wieczorową porą", zagrał u niego w "Co mi zrobisz jak mnie złapiesz?" i oczywiście w "Misiu" (1981). Występował tu jako Jan Hochwander, kierownik produkcji filmu "Ostatnia paróweczka hrabiego Barry Kenta":
Świetny jest także krótki dialog z pociągu, który razem z Romanem Kłosowskim Kowalewski zagrał w filmie Janusza Kondratiuka "Czy jest tu Panna na wydaniu" (1976):
Benefis w środę 29 lutego o godz. 20.05 poprowadzą Artur Andrus i Andrzej Poniedzielski. Zapis wideo pojawi się w czwartek na stronie Trójki.
usc