Prezes Związku Artystów Scen Polskich, aktorka Joanna Szczepkowska mówi o zmarłej, że "była aktorką naprawdę kochaną przez publiczność, to jest takie najwyższe wyróżnienie dla aktorów, nie wszyscy mają swoją publiczność, Gabrysia na pewno ją miała.
- Miała też mnóstwo przyjaciół, a to też świadczy o człowieku, że ktoś albo emanuje tym, że przyciąga ludzi, albo nie. Ona na pewno przyciągała ludzi, to bardzo wielki dar - mówi Szczepkowska.
Krzysztof Kolberger powiedział IAR, że podczas swojej choroby aktorka była wciąż aktywna zawodowo. Aktor wspomina, jak grał w Teatrze Narodowym w szekspirowskim "Ryszardzie II" wraz z Gabrielą Kownacką. Spadła jej wtedy peruka, odsłaniając głowę niemal pozbawioną włosów. Gabriela Kownacka nałożyłą ją z powrotem i doskonale odegrała rolę do końca - wspomina Krzysztof Kolberger.
Wielka strata dla teatru i kina
Reżyser Maciej Englert powiedział, że śmerć Gabrieli Kownackiej to wielka strata dla teatru i kina. Reżyser podkreślił, że w środowisku aktorskim powszechnie znana była ciężka choroba Kownackiej, ale ona sama nie chciała o tym zbyt dużo mówić.
Maciej Englert powiedział Informacyjnej Agencji Radiowej, że współpracował z Gabrielą Kownacką na początku jej kariery i od razu pokazała się jako zdolna aktorka.
Gabrielę Kownacką wspomina także aktor i reżyser Andrzej Łapicki: - Znałem ją od pierwszego roku, od jej egzaminu do szkoły. Niezwykle utalentowana i ładna. Straszny czas to jest dla nas, bo zawsze była taka komediowa, zawsze tak życie odbierała pełnymi garściami jak Merlin Monroe, taki był jej ideał.
Zresztą za tę rolę, którą zagrała w "Po upadku" Arthura Millera (w Teatrze TVP w reżyserii Łapckiego - PAP), dostała nagrodę Cybulskiego, tak że coś tam miałem wspólnego.
- Obsadzałem ją, bo ją bardzo ceniłem jako bardzo utalentowaną aktorkę. Także graliśmy razem wiele razy - mówi Łapicki.
rr