Ponad pół miliona widzów obejrzało już "Śluby panieńskie" w reżyserii Filipa Bajona. Z Robertem Więckiewiczem rozmawiał na ten temat Ryszard Jaźwiński.
Gość Trójki, odtwórca roli Radosta w "Ślubach panieńskich" przyznał, że od czasów szkoły teatralnej nie miał kontaktów z twórczością Fredry. Dodał, że wcale nie palił się do tego, aby do niej powracać. Gdyby nie film Bajona, pewnie nie sięgnąłby po nią.
Zdaniem Roberta Więckiewicza w tekście Fredry nie należy na siłę szukać odnośników do współczesności. Lepiej popatrzeć na tę opowieść, jak na historię o ponadczasowej walce i współistnieniu pierwiastka męskiego z żeńskim.
- Ten hrabia był niezłym zbereźnikiem. Mogę go sobie wyobrazić jako birbanta i hulakę. Te postaci są wyposażone w te cechy – dodał Więckiewicz ze śmiechem.
Aktor przyznał, że ekipa filmowa czerpała ogromną przyjemność z obcowania z tekstem Fredry.
- Aby uzyskać efekt lekkości, musieliśmy się nieźle napracować, bo coraz rzadziej używamy takiego języka – mówił.
Robert Więckiewicz zdradził, że aktorzy musieli nauczyć się mówienia wierszem tak, aby wyglądało to na zabawę, a bohaterowie Fredry wyglądali na żywe postacie, a nie na posągowych bohaterów. - Trzeba było połączyć zasady mówienia wierszem z wymogami współczesności. Jeżeli wygląda to na zabawę, to znaczy, że nam się udało - powiedział.
Audycji "Fajny film wczoraj widziałem" można słuchać od poniedziałku do czwartku o godz. 10.30.
(miro)