25 października w Auditorium Maximum Uniwersytetu Jagiellońskiego odbyło się spotkanie z serii „Dorwać Mistrza” organizowane przez Wydawnictwo „Znak”. Jego gościem był profesor Leszek Kołakowski, autor niedawno wydanej przez „Znak” książki Czas ciekawy, czas niespokojny, a w rozmowie wzięli udział: o. prof. Jan A. Kłoczowski OP, Zbigniew Menzel i Jerzy Illg.
Publiczność przybyła licznie; składała się głównie ze studentów krakowskiej uczelni, a także znacznie mniej już licznych wykładowców zwłaszcza kierunków humanistycznych. Niewątpliwie znak to, że młodzież potrzebuje autorytetów, a poszukuje ich wśród intelektualistów, myślicieli, ludzi pióra. Ale czy filozof i autor, choćby najbardziej mądrych i poczytnych książek, może być kimś w rodzaju autorytetu?
Mądrość trudna
Kołakowski na samym początku oznajmił: „Na mnie nie liczcie”. Sceptycyzm to postawa, którą świadomie przyjmuje autor Mini wykładów o maxi-sprawach. Sceptyk to ktoś, kto nie ma odpowiedzi na wielkie pytania nurtujące ludzkość, a do odpowiedzi dostarczanych przez nauki i innych ludzi odnosi się z podejrzliwością, wskazując na ich niewystarczalność. Sceptycyzm jest więc wyrazem pokory rozumu indywidualnego świadomego swoich własnych ograniczeń, ale także wyrazem filozoficznego pesymizmu. Wiedza od dawna przestała być domeną jednostek, a dywagacje nad „istotą rzeczy” stały się symbolem próżniactwa. Być filozofem oznacza uprawiać profesję o dwuznacznym moralnie charakterze; głosić mądre maksymy i aforyzmy, w które niekoniecznie trzeba (być może – nie można) wierzyć. Nie dziwi więc autoironiczne stwierdzenie Profesora, że „dawać pieniądze filozofom nie jest grzechem śmiertelnym, ale… powszechnym”.
Można jednak wskazać na pewne pokrewieństwo, jakie występuje między sceptykiem i mistykiem. Pseudo-Dionizy Areopagita, autor traktatu O imionach bożych, zapoczątkował tradycję teologii negatywnej, w której uznaje się, że wiedza o Bogu jest niemożliwa, cokolwiek więc o Nim mówimy, nie jest o Bogu prawdą. Mistyk uznaje niepoznawalność Boga, tak jak sceptyk niepoznawalność rzeczywistości i praw nią rządzących, zarazem jednak afirmuje autentyczność doświadczenia religijnego, kontaktu z Absolutem, którego nie da się wyrazić w słowach, zakomunikować innym. Pozostaje tylko zapytać, czy jeśli filozof miałby wybrać którąś z tych dwóch dróg – sceptycyzm bądź mistycyzm – pozostałby w dalszym ciągu filozofem.
Mądrość popularna
Kołakowski należy do tych intelektualistów, którzy ogromną erudycję i intelektualne wyrafinowanie potrafili połączyć z oświeceniową z ducha pasją popularyzatorską. Jest jednym z tych, którzy wierzą, że idee potrafią zmieniać świat. Przekonanie to, jak wiadomo, wyraził kiedyś Marks słowami: „Do tej pory filozofia tylko opisywała świat; nadszedł czas, aby go zmieniać”. Znamienne, że wpływ intelektualistów na sprawy bieżące był o wiele większy w czasach komunizmu niż obecnie. Oczywiście, system nie mógł obejść się bez podstawy ideologicznej, rzecz jednak w tym, że w „tamtych czasach” intelektualistów słuchano, a to, co mówili, wywoływało reakcję czy to w aparacie władzy czy w szerzej pojętym społeczeństwie. Dziś czasy komunizmu to już tylko wspomnienie, którego brak obecnemu pokoleniu dwudziestolatków.
Mądrość osobista
Słuchając rozmowy z profesorem Kołakowskim młodzi ludzie mieli okazję być świadkami powoli odchodzącej w niepamięć historii – historii, która za lat kilkadziesiąt będzie się wydawać jeszcze mniej prawdopodobna niż fabuły powieści fantastyczno-naukowych. Należy do powiedzonek autora Horror metaphysicus także i to, które mówi, że ludzkie życie to nieuchronna porażka. Jeśli miałoby to być życie filozofa, to porażka, moim zdaniem, okazuje się podwójna: nic tak szybko i łatwo nie umiera jak idee, wbrew wierze platoników w wieczność tych ostatnich.
Jest taki tekst Kołakowskiego zatytułowany Rozmowy z diabłem, napisany prawie pięćdziesiąt lat temu. W tekście tym jego główny bohater zdradza plan swojego działania. Elementem tego planu jest pozbawienie ludzi wiary w Diabła. Co Diabeł mógłby powiedzieć dziś – czy byłby uradowany rozwojem sytuacji? Według Leszka Kołakowskiego odpowiedź na to pytanie wypada pozytywnie: nie tylko przestajemy w Diabła wierzyć, ale nawet straciliśmy zdolność do odczuwania zła. Metafizyczne przekonanie o istnieniu siły zdolnej do manipulowania rzeczywistością zostało zastąpione empirycznym przeświadczeniem, że ludzie czasem robią rzeczy niedobre. Staliśmy się niewrażliwi na zło.
Celem filozofii od początku jej istnienia było pojęciowe ujmowanie rzeczywistości, różne od ujęcia naukowego i „obrazowego” czy symbolicznego, którego dostarcza poezja czy ogólnie sztuka. W odróżnieniu od naukowca filozof „przepuszcza” swoje konceptualizacje przez pryzmat osobistych doświadczeń; inaczej niż poeta – posługuje się argumentacją i racjonalnym wywodem w celu przekazania intelektualnych treści, dzięki temu unikając problemu ich niekomunikowalności. Cóż po filozofie? Mając przed oczami osobę Leszka Kołakowskiego możemy śmiało stwierdzić, że filozofia, jak powiedział Hegel, daje nam nie tylko coś w rodzaju zwierciadlanego odbicia epoki, ale i jakiś klucz do owej epoki zrozumienia.
Anna Tomaszewska