W "Tygodniku literackim" Iwona Smolka oraz jej goście – Tomasz Burek i Piotr Matywiecki – dyskutowali o "Biesach" Fiodora Dostojewskiego, przetłumaczonych na język polski przez Adama Pomorskiego.
Jest to opowieść o tych, którzy chcą zburzyć jeden (nie)porządek społeczny, by wznieść na jego miejscu drugi. Zburzyć – rewolucyjnie, anarchicznie, pragmatycznie, nie bacząc na cenę, nie myśląc o moralności. Pisane w latach 1870-71 "Biesy" odczytywane są jako pamflet na rewolucję, jej metody i sposób tworzenia podziemnych organizacji; jako antyutopijna rzecz o niebezpieczeństwie idealizmu wyzbytego moralności, przedkładającego abstrakcyjne dobro ogółu nad dobro jednostki.
– Wydawało mi się, że jest to książka z roku 2010 – mówił o swoich wrażeniach z lektury "Biesów" Piotr Matywiecki. Krytyk, omawiając aktualność powieści Dostojewskiego, przywołał choćby postać Stawrogina, bardzo ponowoczesną, z jej wyczerpaniem duchowym i egzystencjalną nudą. Z takim odczytaniem nie zgodził się do końca Tomasz Burek, który zwrócił uwagę, że – mimo wszystko – piekielność czasów dwudziestowiecznych polegała na swoistej anonimowości, tymczasem w "Biesach" są wciąż, genialnie wykreowane, indywidualności.
– Pomorski pokazuje tę powieść trochę inaczej niż do tej pory: jako powieść, która antycypuje totalitaryzm – stwierdziła Iwona Smolka – to coś więcej niż zapowiedź rewolucji, to powieść wymierzona w samą naturę ludzka, ukazująca, jak podła i nikczemna jest ta natura. Prowadząca audycję podkreśliła również, jak cenne w obecnym wydaniu są kilkudziesięciostronicowe przypisy przybliżające kontekst historyczny, wyjaśniające ukryte aluzje, otwierające tę, jak chcą historycy literatury, niełatwą "powieść z kluczem".
Aby dowiedzieć się więcej o "Biesach" i ich nowym polskim wydaniu, o podwójności powieściowego języka czy też o tym, dlaczego "Biesy" są arcydziełem pękniętym – wystarczy kliknąć w ikonę dźwięku Powieść wymierzona w naturę ludzką w boksie "Posłuchaj" po prawej stronie.