Nowoczesne budownictwo stopniowo zakrywa stare domy, folwarki i cmentarze, na których spoczywają dawni osadnicy.
Mańki, Wojdy, Brzeziny, Kąty Grodziskie, Płudy, Olesin - to nazwy wsi, osad i folwarków, które w 1977 roku przyłączono do dzielnicy Praga Północ. Dziś mieszczą się w granicach dzielnicy Białołęka. To przykłady poniemieckich osad w tej najbardziej dynamicznie rozwijającej się dzielnicy Warszawy. W trakcie ostatniej dekady na Białołęce powstało kilkadziesiąt kolonii domków jednorodzinnych, całkowicie zmieniających krajobraz tej części stolicy. Powoli znikają łąki, pola, stogi siana, drewniane stodoły i ostatnie chłopskie zagrody. Dzikie ptactwo i zwierzęta szukają schronienia w rezerwacie Czarnej Strugi, spychane na wschód i północ przesuwającymi się nowymi granicami miasta.
Zanim nowe osiedla bezpowrotnie zmienią pejzaż Białołęki warto zastanowić się nad tym, jak historycznie kształtowały się te malownicze okolice Warszawy. Dzieje tamtejszego osadnictwa sięgają XVII wieku. Wówczas białołęckie łąki i tereny Saskiej Kępy wydzierżawili Holendrzy, uciekający przed kontrreformacją. Dzięki nim osuszono okoliczne grunty i kontrolowano rozlewiska rzek. W XIX wieku wśród kolonistów zaczęli przeważać Niemcy, głównie protestanci, zamieszkali w okolicach Kanału Bródnowskiego i Kanału Żerańskiego. Właśnie w tych okolicach najwięcej było płaskich, podmokłych terenów, tak charakterystycznych dla Białołęki. Przez prawie sto lat meliorowali je Niemcy, którzy dobrze asymilowali się z polską ludnością. Mieszkali w folwarkach. Budowali domy stawiane prostopadle do drogi z oknami wychodzącymi na południe. Do dziś ich budowle można odnaleźć na Białołęce.
Niemiecki cmentarz. Białołęka, czerwiec 2004.Fot. Mikołaj Falkowski
Najcenniejszym pomnikiem poniemieckiego osadnictwa są cmentarze. Obecnie niestety zarośnięte i zapomniane, często zdewastowane i nie istniejące na planach miasta. Poza jednym, znajdującym się przy ulicy Juranda ze Spychowa, nie widnieją nawet w rejestrach zabytków. Poniemieckie cmentarze istnieją jeszcze na Kępie Tarchomińskiej, w Augustówku (przy skrzyżowaniu ulic Mańkowskiej i Ruskowego Brodu), w Brzezinach przy ulicy Kamykowej odchodzącej od ulicy Juranda ze Spychowa oraz na terenie dzisiejszego cmentarza katolickiego, przy ulicy Mehoffera. Poza granicami miasta ostał się zapomniany cmentarz we wsi Michałów-Grabina (w gminie Nieporęt).
Na temat poniemieckich cmentarzy Białołęki wciąż wiemy niewiele. W czasie wojny zaginęły stare archiwa cmentarne, a ewangelickie parafie opustoszały. W 1941 roku Hitlerowcy przesiedlili większość niemieckich osadników na Pomorze. W 1944 roku tereny Białołęki były areną walk frontowych. W okolicach cmentarza przy ulicy Juranda ze Spychowa oraz przy ulicy Ruskowy Bród znaleziono liczne niewypały, ślady po okopach, bunkrach i umocnieniach.
Po wojnie cmentarze dewastowano. Rozebrano i rozkradziono część płyt nagrobkowych. Te pomniki, które przetrwały, porosły mchem lub popękały rozsadzane przez gęsto zarastające krzaki i korzenie kilkudziesięcioletnich drzew.
Po II wojnie światowej cmentarze nie zostały zwrócone żadnej jednostce organizacyjnej Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego. Na mocy przepisów dekretu z dnia 8 marca 1946 roku o majątkach opuszczonych i poniemieckich (Dz.U.Nr.13 poz.87 z późniejszymi zmianami), 16-go kwietnia 1956 roku przeszły na własność Skarbu Państwa. Parafii nigdy nie reaktywowano.
Niemiecki pomnik. Białołęka, luty 2004.
Fot. Mikołaj Falkowski
W zeszłym roku mieszkańcy Białołęki zorganizowali społeczny komitet i zwrócili uwagę lokalnych władz na problem niszczejących cmentarzy. We własnym zakresie oczyścili cmentarne tereny. Obecnie przygotowują lapidarium poświęcone dawnym osadnikom. W niedługim czasie z ocalałych fragmentów płyt nagrobkowych na cmentarzu przy ulicy Ruskowy Bród ma powstać pomnik upamiętniający ślady lokalnej historii, dziś części historii Warszawy.
Mikołaj Falkowski