Kultura

Jeden Peszek nie wystarczy

Ostatnia aktualizacja: 10.12.2016 13:24
Farsa to farsa - udanemu wieczorowi może zagrozić jedynie jej żenujący poziom lub nieumiejętność doprowadzenia publiczności do wybuchów niepowstrzymanych ataków śmiechu. Przed pierwszym "Kto nas odwiedzi" (Och-Teatr) się obronił, przy drugim jednak poległ.
Jan Peszek
Jan PeszekFoto: Kasia Chmura-Cegiełkowska

Sztuka napisana przez Igora Sawina, a wystawiona przez Cezarego Tomaszewskiego, miała być w założeniu wielkim spektaklem dwóch aktorów – którzy wykorzystując stereotypowy obraz brytyjskiej arystokracji stworzyliby dzieło lekkie, przyjemne, barwne, ze szczyptą kryminalnej intrygi i przede wszystkim gwarantujące „ubaw po pachy”.

W "Kto nas odwiedzi" większość treści mamy przedstawioną na samym początku. Poznajemy więc dystyngowaną, a przy tym zmanierowaną i do granic znudzoną wiekową milady, która mieszka w ponurym szkockim zamku jedynie ze swoim wiernym kamerdynerem Janem. Najważniejszym dniem w roku jest dla niej rocznica śmierci jej męża, na którego część zaprasza tych samych gości: lekarza, pastora i notariusza. I tak się dzieje od wielu, wielu lat. Problem jest jednak w tym, że wszyscy trzej od dawna nie żyją, a w ich role wciela się niezastąpiony kamerdyner.

Widzimy więc, że potencjał komediowy jest tu ogromny. Niestety, został on jedynie w części wykorzystany zarówno przez autora tekstu, jak i reżysera, a para aktorów nie mogła już z tego materiału zrobić więcej niż widzimy na scenie. Chociaż ciężko zarzucić Jadwidze Jankowskiej-Cieślak brak zaangażowania czy zbyt słabe wcielenie się w rolę, to sama sobie tekstu nie napisze. W rezultacie pozostało jej jedynie staranie się, by od czasu do czasu wyjść z cienia i stanąć obok Jana Peszka.


To jego bowiem rola, a raczej cztery role, które zostały mu powierzone – są największym, a zarazem jedynym pozytywem sztuki. Potrafi on bowiem znakomicie oddać wszystkie te mocno różniące się od siebie, komiczne i skarykaturyzowane postacie, wraz z całym wachlarzem ich powiedzonek, zachowań i mimik. "Kto nas odwiedzi" staje się spektaklem jednego aktora, przez długie minuty to on niepodzielnie rządzi na scenie, a w tym czasie Jadwiga Jankowska-Cieślak ogranicza się jedynie do obserwowania poczynań swojego kolegi.

Jednak pomimo jego starań nie jest on w stanie wznieść sztuki na wyższy poziom. Zbyt wiele jej elementów wprowadzanych jest w przewidywalnym, wolnym i nużącym tempie. Co gorsza, sceny satyryczne w większości przypadków nie śmieszą, a kryminalna intryga jest mało oryginalna i nie przekonuje. Brawa dla Jana Peszki, ukłony dla Jadwigi Jankowskiej-Cieślak, słaba trójka dla autora tekstu i reżysera.

Mieczysław Burski


Zobacz więcej na temat: TEATR Jan Peszek
www.narodoweczytanie.polskieradio.pl
Cichociemni
Czytaj także

Jan Peszek. Wakacje wypełnione sztuką

Ostatnia aktualizacja: 12.08.2016 11:50
- Ja się pracy nie boję, więc praca nie boi się mnie. Te wakacje mam wypełnione różnymi projektami, także pozateatralnymi, wokół jazzu, poezji - mówi w "Lecie z Radiem" aktor Jan Peszek.
rozwiń zwiń