>Wszyscy pamiętamy małą dziewczynkę, która pewnego dnia zauważa gnającego gdzieś królika i z dziecięcą ciekawością udaje się w pogoń za nim. W ten sposób trafia do króliczej nory. A tu, wszystko jest na opak. Magia miesza się z rzeczywistością. Podobnie będzie w najnowszym spektaklu Pawła Miśkiewicza „Alicja”. W utworze panuje dwoistość światów, dlatego na scenie pojawią się dwie Alicje. W postać jednej z nich wcieli się Barbara Krafftówna, w postać drugiej Klara Bielawka.
Pierwsza Alicja
Z Klara Bielawką rozmawiała Magdalena Zaliwska.
Pani zagra młodą Alicję. Ona chyba wciąż próbuje odnaleźć się w otaczającej ją rzeczywistości.
To nie jest postać z krwi i kości. Wydaje mi się, że tą właściwą, prawdziwą, całkowitą Alicją jest pani Barbara. Ja jestem takim klonem, częścią, która odłączyła się od Alicji starej. Młoda Alicja znajduje się w zawieszeniu. Nie jest ani dziewczynką, ani kobietą. Jest nastawiona na doświadczanie. Starsza Alicja dysponuje wiedzą, którą zdobyła wraz z wiekiem, a młoda musi wszystkiego doświadczać i w dużej mierze odbywa się to przez ciało.
Czy jest to rola, z którą czuje się pani blisko związana?
Nie chcę powiedzieć, że Alicja, którą gram jest jeszcze dzieckiem, ale myślę, że jestem dalej od tej postaci. W sensie doświadczeń i świadomości. Grając ją muszę wymazać z pamięci pewne doświadczenia, tzn. jak to jest, kiedy przechodzi się z dziecka do kobiety. Wydaje mi się, że dążenia Alicji do poznania samej siebie są dość chaotyczne. Kiedy już coś znajdzie i czegoś doświadczy, ktoś zaraz to podważa. Jej samopoznanie jest płytkie, dlatego rzuca się we wszystko, co jest nowe z nadzieją, że coś przekroczy, a ostatecznie okazuje się, że jeszcze nie jest to ten odpowiedni moment.
Książka „Alicja w krainie czarów” jest tekstem zarówno dla dzieci jak i dla dorosłych. Interpretacja Pawła Miśkiewicza może być zrozumiana chyba tylko do widzów dorosłych.
Wydaje mi się, że to przedstawienie mogłoby być dla dzieci trochę za trudne. To nie jest bajka. Postaci nie są też takie do końca bajkowe. Wydaje mi się, że dla dzieci nawet pewne rzeczy mogłyby być za drastyczne. „Alicja w krainie czarów” to tekst o przemijaniu, o śmierci, o tym, że rzeczywistość jest czasem bardziej złożona, niż nam się to wydaje. Jest jakaś podwójność w rzeczywistości i myślę, że fakt, że są dwie Alicje, nie jest bez znaczenia.
Ta rola to pani debiut na deskach Teatru Dramatycznego.
To prawda, ale nie chciałabym myśleć, że skoro to jest debiut, to muszę zrobić coś szczególnego, bo wtedy myślałabym tylko o sobie, a nie o spektaklu. Bardziej staram się wtapiać w postać i w ten świat. Cieszę się, że Paweł Miśkiewicz powierzył mi rolę Alicji. Z Pawłem pracowałam 2 razy i muszę przyznać, że jest to reżyser, którego bardzo cenię. Zawsze uwielbiałam jego spektakle. To jest teatr, który mnie wzrusza, śmieszy, działa na emocje. Bardzo cenię też pracę, gdzie mogę dużo wnieść. A Paweł mi na to pozwala.
Druga Alicja
Z Barbarą Krafftówną rozmawiała Magdalena Zaliwska
Pan Paweł Miśkiewicz od dawna planował przeniesienie „Alicji w Krainie Czarów” i jej drugiej części na deski teatralne, ale jak sam przyznał, dopiero gdy poznał panią stało się to możliwe.
Dla mnie to było duże wyróżnienie i zaskoczenie. Jestem bowiem w dość zaawansowanym okresie pracy zawodowej cieszę się, że ciągle występuję na scenie. Od propozycji do realizacji „Alicji” minęło wiele miesięcy ciężkiej pracy. Z niecierpliwością czekamy na premierę spektaklu.
Czym dla pani był powrót do lektury „Alicji…”?
To był dla mnie rzeczywiście powrót. Zdecydowanie, jeśli na starość sięgamy po bajkę to musimy to chcąc, nie chcąc nazwać powrotem. Nie nastąpił on z mojego impulsu, tylko reżysera.
Do tej książki powróciłam z męczącym skupieniem. W momencie, kiedy ktoś daje nam tekst, który musimy przeczytać, wtedy natychmiast narasta pewnego rodzaju odpowiedzialność. Ona pojawia się już przy czytaniu pierwszej kartki, dlatego miałam poczucie takiej odpowiedzialności. Cieszę się jednak niezmiernie, że mogłam powrócić na nowo do tego tekstu.
Dlatego, że to książka magiczna, przepełniona tematami o filozoficznej wymowie?
Jeśli dotykamy materii teatralnej, to magia teatru zawsze istnieje. Magia literatury istnieje dopiero w zetknięciu z czytelnikiem. My w swoim zawodzie aktorskim mówimy o tzw. duszy. Rola ją ma lub jest bezduszna, czyli źle zagrana, niewłaściwie zrozumiana. Na papierze są tylko słowa. Im bardziej utalentowany autor, to przebije się przez papier. Reżyser przebija się przez aktorów, scenografię. Magia teatru polega na żywym zderzeniu dusz aktorów i odbiorców i mam nadzieję, że stanie się to podczas tego spektaklu.
„Alicję” można zobaczyć na deskach Teatru Dramatycznego w Warszawie.