Scena jest dla niej miejscem oderwanym od rzeczywistości. Jak sama mówi daje radę dzięki "płodozmianom". Czyli dzięki temu, że ima się różnych zajęć.
- Jak sobie popracuję, pośpiewam czy coś tam innego zrobię, to idę w jakąś fikcję, iluzję i tam też w tej sekundzie się na tym skupiam – mówi Ewa Błaszczyk podczas "Wieczoru Kulturalnego” w Jedynce.
Dużym wsparciem są ludzie, których spotyka grając, śpiewając, działając w Fundacji „Akogo?”.
- Mam szczęście spotykać sensownych ludzi, o dużej empatii, którzy wiedzą kiedy na przykład mnie pogonić, kiedy odpuścić, kiedy dać spokój – opowiada.
Życzliwość, miękkie oko, przyjaźń dają jej siłę, by żyć, kochać i pracować.
Przyznaje, że jej życie nie jest łatwe. Najpierw straciła męża, kilka miesięcy później jej córka Ola zapadła w śpiączkę i do dziś się nie obudziła.
Kiedy zajmuje się pracą zapomina o codzienności.
- W tym momencie nie jestem tam. Ale potem przychodzę do Oli, do fundacji czy gdzieś i gdy tamto mnie wykańcza przechodzę gdzie indziej – tłumaczy.
Obecnie Ewa Błaszczyk gra w spektaklu "Hollyday” i recitalu "Rok magicznego myślenia" Joan Didion.
Ten drugi nie służy jedynie rozrywce, ale także refleksji.
- Te teksty są blisko skóry, lubię ten recital. Jest tam i refleksja i emocja. Czyli poczucie szczęścia nawet, gdy wichura - stwierdziła Błaszczyk.
"Rok magicznego myślenia" - jak tłumaczy Błaszczyk podczas rozmowy z redaktor Anną Retmaniak - zapoczątkował pewnego rodzaju nową erę w jej życiu.
To bardzo trudny tekst. O stracie, śmierci, o komie.
- Ale dzięki temu, że wypowiadałam te wszystkie słowa tyle razy głośno to on ma taką terapeutyczną moc dla ludzi, ale dla mnie też – zwierzyła się.
To właśnie dzięki tej artystycznej terapii po 10 latach odważyła się pojechać w miejsce, w którym spędziła z rodziną ostatnie wspólne wakacje.
- Odważyłam się tam pojechać i pewne drzwi się zamknęły a inne się otworzyły – stwierdziła.
Aby wysłuchać całej audycji z udziałem Ewy Błaszczyk, wystarczy kliknąć "Wieczór kulturalny” w boksie "Posłuchaj” w ramce po prawej stronie.