Autor: Jerzy Janicki
Pod nieobecnosc Gienków, którzy wybrali sie tradycyjnie w Wielka Sobote na odwiedzanie grobów Panskich w warszawskich kosciolach, Wisia pelni honory pani domu. Matysiakowa zajmuje sie ostatnimi przygotowaniami do swiat wielkanocnych. Wreszcie wracaja domownicy. Okazuje sie jednak, ze na razie do domu wrócil jedynie Gienek, reszta "zalogi" dalej obchodzi kolejne koscioly na Starym i Nowym Miescie. Wisia informuje szwagra, ze dzis do Warszawy przyjechal Zygmunt Kotlarz, aby spotkac sie z jakas wazna persona ze swiata polityki. Na razie kuzyn ucial sobie popoludniowa drzemke w drugim pokoju. Gienek próbuje cos podjesc z przygotowanych smakolyków, lecz spotyka sie ze zdecydowanym sprzeciwem bratowej, która przypomina mu o tradycji poszczenia w Wielka Sobote. Swieta zapowiadaja sie nader smakowicie, gdyz Zygmunt przywiózl wiejska kielbase i caly koszyk jaj. Matysiak relacjonuje szczególowo rodzinny spacer po Warszawie i swiecenie jaj w kosciele na Tamce. Wisia przyznaje, iz wszyscy narzekaja na tlumy w kosciolach, lecz i tak corocznie wyruszaja na stary szlak. Gienek zwierza sie, ze ciesza go bardzo swieta wielkanocne, gdyz wówczas moze dluzej wypoczac anizeli w Boze Narodzenie. Wówczas panuje w domu nieznosna krzatanina. Wisia informuje szwagra, ze na dzis zapowiedzial sie z zyczeniami swiatecznymi dozorca, który przy tej okazji ma nadzieje ubic interes w sprawie kupna "malucha". Chwile pózniej w drzwiach wejsciowych staje sam pan Edzio. Wisia zaprasza sasiada do srodka. Jak mozna bylo sie spodziewac, rozmowa toczy sie w zasadzie wokól jednego tematu: sprzedaz samochodu. Dozorca bezlitosnie próbuje sie targowac o jak najnizsza cene, wymieniajac rózne defekty starego skadinad juz auta. Gienek jednak nie chce dac jednak za wygrana. Ostatecznie do porozumienia nie dochodzi, gdyz glosna dyskusje przerywa Zygmunt Kotlarz, który wlasnie sie obudzil. Kuzyn zdradza, ze wlasnie wstapil na nowo do PSL-u. Ma nadzieje, ze w jesiennych wyborach samorzadowych utrze nosa niektórym radnym, zwlaszcza bratowej, która obecnie piastuje funkcje soltysa wsi. Nagle dzwoni telefon Gienka. Okazuje sie, ze Stach spadl ze schodów na Mariensztacie i prawdopodobnie zlamal sobie reke. Wisia nie ukrywa zdenerwowania i prosi szwagra, aby zawiózl ja na pogotowie, na którym znalazl sie Stach.