Robert Harting i Piotr Małachowski to dwaj odwieczni rywale z koła. To oni najczęściej między sobą rozdzielają pierwszą i drugą pozycję na zawodach najwyższej rangi. W Pekinie z tego duetu wystartuje jednak tylko ten drugi, którzy przyznaje, że nie jest zaskoczony decyzją Niemca. Ten z kolei nie zdołał wrócić do formy po ubiegłorocznej kontuzji zerwania więzadła w kolanie.
- Nie zapominajmy kim jest Robert. To trzykrotny mistrz świata, dwukrotny Europy, a do tego mistrz olimpijski. Nie jest typem człowieka, który przyjedzie na główną imprezę, rzuci 64 metry i zadowoli się piątym miejscem. Od kilku lat jest niepokonany na docelowych zawodach i nie dziwi, że dla niego liczy się wyłącznie najwyższy stopień podium - mówi Polak w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
Robert Harting nie wystąpi w Pekinie
Małachowski w tym roku osiąga najlepsze rezultaty na świecie. Podczas niedawnego Memoriału Kusocińskiego rzucił 67,49 m. Nic więc dziwnego, że nie mówi już "tylko" o medalu.
- Patrząc na to, co się w tym roku dzieje w światowym dysku, taki wynik pewnie da złoto. Przez ostatnie kilka lat najlepsi rzucali w tych granicach regularnie. Teraz z kolei mocno obsadzone mityngi Diamentowej Ligi pokazują, że do zajmowania wysokich lokat wystarczy 65 metrów. Nawet rzut na odległość 66,5 m może więc dać upragniony tytuł - wyjaśnia dyskobol.
32-latek w swoim dorobku ma wicemistrzostwo olimpijskie, dwukrotne wicemistrzostwo świata i mistrzostwo Europy. Pora więc na miano najlepszego na świecie w swoim fachu.
Mistrzostwa świata w Pekinie odbędą się w dniach 22-30 sierpnia. Eliminacje rzutu dyskiem zaplanowano na 27 sierpnia. Obok Małachowskiego wystąpi również brązowy medalista ME 2014 Robert Urbanek.
bor, PolskieRadio.pl, "Przegląd Sportowy"