Pekin 2015

Pekin 2015: chińskie taksówki testem cierpliwości dla pasażera

Ostatnia aktualizacja: 25.08.2015 21:25
Jest 66 tysięcy taksówek w Pekinie, a wszystkie są tej samej marki, ba, wszystkie to ten sam model - Tomasz Gorazdowski relacjonuje, co czeka pasażera, który w stolicy Chin chce korzystać z tego środka transportu.
Audio
Dworzec kolejowy w Pekinie
Dworzec kolejowy w PekinieFoto: Wiki Commons/CC BY 2.0/ Alex Needham

Kontrakt na dostawę samochodów do Pekinu musiał być kontraktem stulecia. 66 tysięcy - to 1/4 liczby nowych samochodów sprzedawanych rocznie w całej Polsce. W taksówkach jest zabawnie. Jak na nasze warunki, w stolicy Chin są one nieprzyzwoicie tanie.

10 kilometrów na nocnej droższej taryfie to wydatek około 16 złotych. Nic tylko jeździć. Pekiński taksówkarz nie mówi po angielsku, choć pewniej jakieś wyjątki od tej zasady są, podobnie jak od innej - że pekiński taksówkarz jest dalekowidzem. Kiedy kierowcy taksówki wręczysz wizytówkę hotelu, na której małym drukiem (jednak dla Ciebie absolutnie wyraźnym) napisana jest nazwa hotelu, po angielsku i po chińsku, można się spodziewać, że pekińczyk zacznie mrużyć oczy, włączy dodatkowe oświetlenie w samochodzie, podsunie wizytówkę pod same oczy i... nie będzie w stanie jej przeczytać. Większość z nich nie widzi tego, co ma przed nosem, na szczęście jednak widzą to, co się dzieje w oddali.

Zagadka jednak jest, dlaczego nie noszą, bądź choćby nie maja ze sobą okularów. Nawet takich jednorazówek, które u nas można kupić na każdej stacji benzynowej. A skoro kierowca nie może przeczytać, dokąd ma jechać, to trzeba mu powiedzieć. I wtedy robi się jeszcze weselej, bo mimo, że wydaje się, że wymawiam bardzo prawidłowo nazwę hotelu, potem ulicy, na końcu dzielnicy, chiński kierowca po prostu mnie nie rozumie.

Staram się mówić po chińsku, ale mi nie wychodzi. Niemniej jednak, za każdym razem w końcu jakoś się udawało, w końcu zrozumieli. Bo przecież pokazywać palcem na mapie nie ma sensu, skoro i tak nic nie widzą z bliska.

Z Pekinu Tomasz Gorazdowski,

Tomasz Gorazdowski opisuje wydarzenia w "Ptasim Gnieździe", sprawdza także co się dzieje poza stadionem. Jego relacji można słuchać w Programie 3 Polskiego Radia  - rano w audycji Zapraszamy do Trójki - ranek (godz. 06.00-09.00), po południu w audycji Zapraszamy do Trójki - popołudnie (godz.16.00-19.00). Ponadto w audycji "Trzecia Strona Medalu" (23 i 30 sierpnia, godz. 17.00-19.00).

ps

Zobacz więcej na temat: Pekin 2015

Czytaj także

Pekin 2015: Fajdek, złoty medal i taksówka. Polski mistrz wyjaśnia zamieszanie

26.08.2015 08:00
We wtorek więcej niż o obronie tytułu mistrza świata przez Pawła Fajdka, mówiło się o tym, że Polak... zgubił złoty medal, po który sięgnął w Pekinie. Najlepszy z polskich młociarzy wyjaśnił zamieszanie, do którego doszło po konkursie.
Paweł Fajdek został posądzony o zgubienie złotego medalu mistrzostw świata
Paweł Fajdek został posądzony o zgubienie złotego medalu mistrzostw świataFoto: PAP/EPA/WU HONG
Posłuchaj
01'10 Paweł Fajdek po konkursie rzutu młotem podczas lekkoatletycznych mistrzostw świata w Pekinie (TSM/Trójka)
więcej

W poniedziałek Paweł Fajdek szczerze mowił o tym, że występ w Pekinie był dla niego wyjątkowo wyczerpujący.

- Dzisiaj jednak jest najgorszy dzień, jeśli chodzi o samopoczucie w roku. Wszystko mnie boli. To pewnie kwestia wysiłku, długiej nocy i małej ilości snu. Od stycznia mam też problemy z barkiem. Na tyle sobie z nim poradziłem, że nie przeszkadza mi to rzucać poza granicę 80 metrów. Po sezonie zrobię dokładne badania i zobaczymy, co tam się dzieje. W ostatnich latach tych problemów było jednak sporo więcej - przyznał.

Dodatkowo polski mistrz został osaczony przez chińskich kibiców, kiedy chciał wydostać się ze stadionu.

Zostałem osaczony przez Chińczyków. Złapali mnie za ręce, jeden za nogę. Byłem w szoku. Powiedzieli, że jak nie zrobię sobie z nimi zdjęcia, to mnie nie puszczą. Wymachiwali telefonami. To było straszne. Nie wiedziałem, czego mogę się po nich spodziewać. Zwłaszcza, że jeden chłopak, który trzymał mnie za rękę ważył, jakieś 160 kg – opowiadał złoty medalista.

Nie był to jednak koniec kłopotów Fajdka. We wtorek w mediach pojawiły się doniesienia, że mistrz miał zgubić swój złoty medal. Była to jedna z wersji tego zdarzenia, pojawiały się też inne, a każda prześcigała się w domysłach co do tego, w jaki sposób doszło do utraty cennego krążka, włączając to taką, w której miał... zapłacić nim za kurs taksówką.

Te informacje zdementował w rozmowie menedżer polskiego mistrza świata, Czesław Zapała.

- To jakaś bzdura, Paweł może wypił butelkę piwa, ale nie był pijany. Myślał, że schował medal do plecaka, a widocznie zostawił gdzieś na siedzeniu taksówki - zaznaczył Zapała. Dodał, że krążek udało się odzyskać.

Źródło:Press Focus/x-news

Pod wieczór do całej sytuacji odniósł się sam Fajdek, który był już zirytowany sensacjami, które nie miały związku z jego sportowym wyczynem.

Drodzy czytelnicy tego posta :) na wstępie zaznaczę, że nie można zgubić rzeczy o której wiemy gdzie się znajduje ;)...

Posted by Paweł Fajdek on 25 sierpnia 2015

ps

Zobacz więcej na temat: Lekkoatletyka Pekin 2015