Sportowcy muszą dmuchać na zimne, żeby jakiejś kaczki ze sterydami nie zjeść, bo potem podczas kontroli dopingowej byłoby słabo. Ale ci, którym kontrole dopingowe nie straszne, w Pekinie mają niebo nie tylko na niebie, ale w gębie również.
Chińska kuchnia znana jest ze swojego bogactwa i faktycznie, można tu zjeść cudeńka. Smażone skorpiony, karaluchy, gąsienice, węże i nietoperze zostawiam jednak na marginesie. Cala reszta jest przepyszna. I to w zasadzie wszędzie, nawet w knajpkach, w których aż nie chce się oglądać zaplecza. Pod względem BHP - brrr.
Kaczka po pekińsku jest tu numerem jeden, ale nie gorsze są wszystkie makarony, czy mięsa. No naprawdę jest z czego wybierać. Czasami jednak, kiedy konsumuje się na zewnątrz, można mieć zaburzone wrażenia estetyczne, bo Chińczycy, szczególnie starsi, nie mają problemu przy jedzeniu z mlaskaniem, pluciem, charczeniem, czy dłubaniem w otworze gębowym i nie tylko.
Jednak samo jedzenie jest pyszne, jeżeli się trafi na to, na co się chciało trafić, bo dogadać się trudno. Jak nie ma w karcie obrazków, to umarł w butach. Można trafić na prawdziwe dziwolągi, bo Chińczycy znani są z tego, że jedzą w zasadzie wszystko. Na talerzu, w zupie czy z makaronem można więc znaleźć takie części zwierząt, których istnienia nawet nie podejrzewaliśmy.
Z Pekinu Tomasz Gorazdowski,
Tomasz Gorazdowski opisuje wydarzenia w "Ptasim Gnieździe", sprawdza także co się dzieje poza stadionem. Jego relacji można słuchać w Programie 3 Polskiego Radia - rano w audycji Zapraszamy do Trójki - ranek (godz. 06.00-09.00), po południu w audycji Zapraszamy do Trójki - popołudnie (godz.16.00-19.00). Ponadto w audycji "Trzecia Strona Medalu" (23 i 30 sierpnia, godz. 17.00-19.00).
(ah)