Shakin' Dudi Ostatnia aktualizacja: 10.06.2016 11:40 Na początku był Chaos. Potem Rytm. Pojawiły się też Riffy. Tak narodził się Rock`n`roll. A potem nastał Shakin' Dudi... Na początku był telefon No, może to zbyt uproszczona wersja. Prawdziwa historia Shakin' Dudi była trochę bardziej skomplikowana. Prawdziwa? Czy istnieje coś takiego, jak prawdziwa historia zespołu rock`n`rollowego? Mity i legendy, marketing i szwindel. Któż jednak nie lubi bajek? Ta baśń zaczęła się od telefonu. To takie urządzenie, które robi drr, drr. Dzwoniącym był Irek Dudek: matka, ojciec i niesforne dziecko polskiego bluesa. Dudek poczuł się lekko znudzony i zmęczony. Wiadomo, blues to poważna sztuka, dlatego chciał wyluzować. Odpocząć. Zabawić się. Zrelaksować. Swoimi bluesowymi palcami wykręcił numer. - Cześć, nie chciałbyś ze mną pograć rock`n`rollowych standardów? Będzie taka impreza w Hali Parkowej, w Katowicach... Pierwszy koncert Jego rozmówcą był Darek Dusza, lider punkowej Śmierci Klinicznej. Od punka do rock`n`rolla niedaleko. Dusza zgodził się bez wahania. W pociągu, na kolanie napisał w pół godziny dwa teksty: „Au sza la la la” i „Opakowanie”. Dudek był jeszcze szybszy. Zrobienie muzyki do tych tekstów zajęło mu kilka minut. I tak na pierwszym koncercie, oprócz standardów zespół zagrał dwie swoje piosenki. Właśnie, zespół. Marek Czapelski – perkusja, Krzysztof Głuch – piano, Andrzej Rusek – bas i Jan Błędowski- saksofon tenorowy. W takim składzie, w lutym 1984 po raz pierwszy Shakin' Dudi zaprezentował swoje szalone oblicze światu. A dokładniej, publiczności zgromadzonej w katowickiej Hali Parkowej. Koncert był czadowy i energetyczny. „Zadyma fest”. Zaraz po nim muzycy otrzymali zaproszenie na poznańską Rock Arenę. Tam, po raz pierwszy na plakatach pojawiła się nazwa Shakin` Dudi. Nadal do końca nie wiadomo, czy była to nazwa zespołu czy też pseudonim Dudka. Zresztą, czy to takie ważne? Własny styl I tak, kaprys i Dudkowa fanaberia spowodowały to całe zamieszanie, cały ten zgiełk. Zespół od samego początku był rozpoznawalny i różnił się od innych kapel. Ciasne, ciemne garnitury, szpiczaste lakierki, białe koszule z wąskimi krawatami. Do tego pieszczochy i kolorowe skarpety. Czasem zamiast garnituru czarne ramoneski. Pomieszanie z poplątaniem. Na koncertach wyłącznie białe światło. I dym. Dym na scenie, dym na widowni, totalna zadyma. Wiadra wody wylewane na publiczność, Dudek skaczący po fortepianie, łamiący krzesła i stojaki mikrofonów. Dusza miotający się po scenie, Głuch grający na pianie nogą. Pełen żywioł. A wszystko w szalonym, rock`n`rollowym rytmie. Powstawały nowe piosenki. „Zastanów się, co robisz”, „Za dziesięć minut trzynasta”, „Ziuta”. Dudek siadał przy pianinie, czasem trafił w jakiś akord i był kolejny przebój. Dusza skrobał na serwetkach swoje tekściki. „Częstochowskie rymy, Darek, tylko częstochowskie rymy” marudził Irek. Kolejne koncerty Po Rock Arenie zespół wystąpił na Famie i na kołobrzeskim Rocku nad Bałtykiem. Koncerty były coraz lepsze i coraz lepiej przyjmowane przez publiczność. W sierpniu 84 roku Shakin` Dudi pojawił się na Jarocinie. Takiego koncertu Jarocin jeszcze nie widział. Po pierwszych kawałkach publika oszalała. Gigantyczne pogo wznieciło tony kurzu. Dudek z wysokiej sceny skoczył w tłum. Po chwili na ludzi chlusnęła woda. W powietrzu fruwały kawałki krzeseł, fortepianu, gitary. Muzycy jak w transie biegali po scenie. Biegali, a czasem nawet coś zagrali. Dusza grał solówki na jednej strunie na leżąco, Błędowski chrypiał saksofonem, Głuch rozwalał fortepian. Po Jarocinie było łódzkie Rockowisko. W drugim numerze Dusza rozwalił mostek w gitarze. Rzucił ją na scenę i chwycił mikrofon. Większość piosenek zaśpiewał z Dudkiem w duecie. Na nagraniu z tego festiwalu słychać wokal, trochę perkusji i nieprzerwany pisk szalejącej publiczności. Tak było na wszystkich koncertach Shakin` Dudi. Muzycy nie obcyndalali się, dawali z siebie wszystko. Zespół wygrywał rankingi pism muzycznych jako najlepsza grupa koncertowa. Dudek wygrywał jako wokalista, a Duszy gry na gitarze gratulował legendarny wirtuoz tego instrumentu Akermann (Focus). Au sza la la la Jesienią zespół nagrał swojego pierwszego singla dla Tonpressu. Znalazły się na nim: „Au sza la la la” i „Zastanów się, co robisz”. Na wiosnę 85 roku zostaje nagrany drugi singiel z utworami „Hau hau hau” i „Opakowanie pierwsza klasa”. Coraz częściej Shakin` Dudi pojawia się w telewizji. „Najbardziej odjazdowe było nagranie teledysku do „Za dziesięć minut trzynasta”” – wspomina Dudek.- „ Staliśmy w kolejce przed sklepem monopolowym w jakiejś zakazanej dzielnicy Gliwic. I nagle, jak spod ziemi pojawił się tłum zakapiorów i różnych dziwnych kolesi. Ustawili się za nami w kolejce i pokornie czekali. Aż otworzą sklep z gorzałą...” Niektóre programy telewizyjne, a dokładniej teledyski, były grane z playbacku. Kończyło się to zazwyczaj jedną wielką imprezą w telewizyjnym studiu. Cóż, pomińmy to milczeniem. Po co pisać, że w czasie nagrywania teledysku „To ty słodka” jego bohater usnął w trakcie kręcenia. Po co zastanawiać się, czemu Dusza i Głuch w „Au sza la la la” opierają się o siebie. Ważne, że na koncertach zespół grał wyłącznie na żywo, a muzycy zawsze byli w najwyższej formie. "Złota Płyta" W 1985 roku zespół nagrał swój pierwszy album zatytułowany „Złota Płyta”. Marka Czapelskiego zastąpił na perkusji Marek Surzyn. Nad brzmieniem czuwał zaprzyjaźniony z zespołem Wojtek Przybylski. Nagranie poszło szybko i sprawnie. Rezultat? Znany wszystkim. Największą karierę zrobiła „Ziuta”. Co ciekawe, wielu słuchaczy traktowało ten utwór ( i całe Shakin Dudi) niezwykle serio. Dudek mógł w wywiadach mówić o pastiszu, kpinie, a ludzie i tak wiedzieli swoje. „ Bo „Ziuta” to taka piękna piosenka”. Bywa i tak. '86 - szczyt sławy... Koncerty, radio, telewizja, nagroda publiczności na festiwalu Opole 86. Hale pełne ludzi, którzy kupowali bilety (tak, kiedyś na koncerty kupowało się bilety), by pobawić się wspólnie z Shakin` Dudi. Żadnego chałturzenia. Wiele polskich zespołów potrafiło grać trzy koncerty w jednym dniu. Shakin` Dudi nigdy tego nie robił. Częściej Dudek odmawiał zagrania koncertu, niż się godził. Zawsze najważniejsze dla niego było, aby grać dobre koncerty na dobrym sprzęcie. Szalone lata. Szarpanina na scenie z ochroniarzami w czasie Jarocina 85. Słynna trasa, na której Dudek podróżował karetką i spał w szpitalach. Obojętnie, czy było to punkowy festiwal czy piknik country, Shakin` Dudi bawił wszystkich. Gwoli historycznej prawdy przez Shakin Dudi przewinęli się tacy doskonali instrumentaliści jak: Jerzy Piotrowski – perkusja, Wojciech Bruślik (:Jajco”) – bas. Lucjan Gryszka – bas. A Janka Błędowskiego zastąpił szalony saksofonista Alek Korecki. ... i zawieszenie działalności Piękna bajka, prawda? Zgodnie z kanonem, powinna się skończyć zwrotem „i żyli długo i szczęśliwie” albo czymś w tym rodzaju. Zgodnie z regułami show biznesu zespół będący u szczytu popularności powinien nagrać kolejną płytę. I kasować, kasować. Tak się nie stało. W 1986 roku zespół zawiesił działalność. Tak po prostu. Kolejny kaprys, kolejna fanaberia. A muzycy zajęli się innymi projektami. "Platynowa Płyta" Lata mijały. Zmieniały się mody, ustroje, klimat. Dudek grał bluesa, Dusza pisał teksty. Jednak coś wisiało w powietrzu. Tym czymś był neo swing – styl łączący rock`n`rolla ze swingiem. Dudek nie mógł obok takiego zjawiska przejść obojętnie. Synkopowane rytmy, nowe brzmienia, energia i swing. W 1999 roku pod szyldem Shakin` Dudi ukazuje się „Platynowa płyta”. Kilkanaście nowych piosenek z tekstami Darka Duszy (który tym razem nie grał w zespole). Ale Dudkowi czegoś brakowało w brzmieniu. Dlatego powstał Big Band Shakin Dudi. Kilkunastu muzyków, skomplikowane aranżacje, triolowe rytmy. Ten okres dokumentuje koncertowa płyta „Swing Revival” wydana pod koniec 99 roku. "Płyta Roku" W 2000 roku Dudek z kolegami znów wchodzą do studia. Tym razem dołącza do nich Darek Dusza. Nagrywają nowy materiał. Jeszcze bardziej neo swingowy, wzbogacony o przesterowaną, punkową gitarę. Niestety, z powodu osobistej tragedii, która dotknęła Irka, płyta o tytule „Płyta roku” ukazuje się z dwuletnim opóźnieniem (pod koniec 2002 roku). Dudkowa fascynacja neo swingiem nie udziela się jednak facetom w garniturach, którzy decydują, jaka muzyka ma być nadawana w radiu. Dlatego większość utworów z „Płyty roku” pozostaje nieznana szerszej publiczności. Bywa i tak. Za to czasem można obejrzeć big band Shakin Dudi w akcji na żywo. I znów telefon. Jak przed laty. Znów kaprys, fanaberia? A gdyby tak? Ciekawość, jak to będzie po latach. Spróbować zawsze warto. Nie, nie. To nie żaden come back. To nie żadna reaktywacja. To tym bardziej nie reanimacja. Zresztą Shakin` Dudi nigdy nie zakończył działalności. To nie wynik żadnej chorej mody na lata 80. Za czym tu tęsknić? Za stanem wojennym, pustymi sklepami, godziną trzynastą i cenzurą? Za muzyką z tamtych lat? Hmm, zależy za jaką? Akurat Shakin` Dudi mało miał wspólnego z trendami i modą tamtych lat. Wręcz odwrotnie. Spotkali się. Pod czujnym okiem kamery. Najpierw chwilę pogadali. A potem... Nabicie i na dzień dobry „Au sza la la „. Tak samo świeże i energetyczne. Tak samo aktualne teksty. Irek Dudek – pieśniarz. Darek Dusza – biegnący z gitarą. Krzysztof Głuch – oparty o fortepian. Alek Korecki – dmący w surmy. Andrzej Rusek – jak najbardziej basowy. A rozchwytywanego muzyka studyjnego Marka Surzyna zastąpił Irek Głyk – perkusja dynamiczna. I grają. A niech grają! Zobacz więcej na temat: Kalisz