XX Zjazd KPZR obradował w dniach 14-26 lutego 1956 roku. Główni zbrodniarze nie żyli - Józef Stalin zmarł prawie trzy lata wcześniej, Ławrentij Beria został rozstrzelany pod koniec 1953 roku, ale setki tysiące działaczy odpowiedzialnych za stalinizm funkcjonowało w najlepsze w aparacie władzy.
Przejawy odwilży były niewielkie, co prawda oficjalnie krytykowano kult jednostki, lecz Stalin wciąż był nietykalny. Sowiecką partią kierował Nikita Siergiejewicz Chruszczow, młody, jak na warunki sowieckie, 62-letni działacz komunistyczny z Ukrainy. Polakom kojarzył się przede wszystkim z czystkami i rusyfikacją polskich terenów zajętych po 17 września 1939.
XX zjazd rozpoczął się 14 lutego 1956 o godz. 10 w Wielkim Pałacu Kremlowskim w Moskwie. Oprócz delegatów brało w nim udział 55 delegacji zagranicznych, w tym przedstawiciele Polski z Bolesławem Bierutem na czele. Początkowo nie zanosiło się na żadne rewelacje.
I Sekretarz KC KPZR Nikita Chruszczow wygłosił drętwy referat sprawozdawczy, w którym za podstawowe zadanie międzynarodowego ruchu robotniczego uznał walkę o pokój. Skrytykował co prawda kult jednostki, ale nie wymienił nazwiska Stalina. Jedyną nowością było stwierdzenie, że poszczególne partie robotnicze mogą wybrać własną drogę dojścia do komunizmu.
Prawdziwą sensacją było drugie wystąpienie Chruszczowa na zamkniętym, tajnym posiedzeniu, bez udziału gości zagranicznych. W nocy z 24 na 25 lutego 1956 roku wygłosił on referat pt. "O kulcie jednostki i jego następstwach", w którym obciążył Józefa Stalina za zbrodnie i represje, ujawnił mechanizm czystek politycznych, wskazał błędy w trakcie Wielkiej Wojny Ojczyźnianej popełnione przez Stalina, które doprowadziły do wielkich strat i klęsk w początkowej fazie konfliktu z Niemcami.
Mówił m.in.: "Kiedy Stalin mówił, że należy tego a tego aresztować, to trzeba było przyjmować na wiarę, że to jest "wróg ludu". A banda Berii, która rządziła się w organach bezpieczeństwa państwowego, wyłaziła ze skóry, aby wykazać winę aresztowanych osób, prawdziwość sfabrykowanych przez siebie materiałów. A jakie dowody podawano? Przyznanie się aresztowanych. I sędziowie śledczy uzyskiwali te "przyznania się". Ale w jaki sposób może człowiek przyznać się do przestępstw, których nigdy nie popełnił? Tylko w jeden sposób - przez stosowanie fizycznych metod oddziaływania, przez tortury, pozbawienie świadomości, pozbawienie rozsądku, pozbawienie godności ludzkiej. W ten sposób uzyskiwano rzekome "przyznanie się". Kiedy fala masowych represji w 1939 roku zaczęła słabnąć, kiedy kierownicy terenowych organizacji partyjnych zaczęli oskarżać pracowników NKWD o stosowanie metod fizycznego oddziaływania wobec aresztowanych - Stalin wystosował 20 stycznia 1939 roku szyfrowaną depeszę do sekretarzy komitetów obwodowych i krajowych, do KC narodowych partii komunistycznych, komisarzy ludowych spraw wewnętrznych i naczelników urzędów NKWD. Depesza ta brzmiała: "KC WKP(b) wyjaśnia, że stosowanie metod fizycznego oddziaływania w praktyce NKWD jest dopuszczalne od 1937 roku na mocy zezwolenia KC WKP(b).... Wiadomo, że wszystkie wywiady burżuazyjne stosują metody oddziaływania fizycznego wobec przedstawicieli proletariatu socjalistycznego i stosują je przy tym w formach najbardziej skandalicznych. Powstaje pytanie, dlaczego wywiad socjalistyczny powinien być bardziej humanitarny wobec zaciekłych agentów burżuazji, wobec śmiertelnych wrogów klasy robotniczej i kołchoźników. KC WKP(b) uważa, że metoda oddziaływania fizycznego powinna być obowiązkowo stosowana również nadal, jako wyjątek, wobec jawnych i zaciętych wrogów ludu, jako metoda całkowicie słuszna i celowa".
Niezwykły jest w tej historii polski wątek. Główny stalinowski oprawca, Bolesław Bierut, który zapoznał się z treścią "Tajnego referatu" nie wrócił do Polski. Zmarł nagle 12 marca 1956 roku, według oficjalnej wersji wskutek komplikacji pogrypowych. Mało kto uwierzył w taką wersję, ale bez względu na to, oznaczało to pozbycie się człowieka, który był symbolem stalinizmu w Polsce.
Niezwykłe są także losy tekstu "Tajnego referatu". W czasie przemówienia nie wolno było słuchaczom robić notatek, bezpośrednio po zjeździe broszurę z tekstem rozesłano do komitetów partyjnych i tam w tajemnicy czytano go. Jednakże nie zdecydowano się na publikację. W Polsce początkowo mogli się z nim zapoznać jedynie najbardziej zaufani towarzysze, wkrótce podjęto decyzję o publikacji go "do użytku wewnętrznego".
W praktyce oznaczało to udostępnienie tekstu społeczeństwu. Bez trudu można było kupić niepozorną niebieskoszarą broszurę na każdym większym bazarze. Jednocześnie tekst dostał się na Zachód. Wywiad amerykański zdobył go w maju 1956 roku, a miesiąc później został on udostępniony słuchaczom Radia Wolna Europa i Głosu Ameryki. Już po latach okazało się, że z Polski wywieziono co najmniej kilka egzemplarzy "Tajnego referatu", jedne z nich przekazał na Zachód Jerzy Morawski, sekretarz KC PZPR.
W Związku Radzieckim tekst "Tajnego referatu" był niedostępny aż do 1989 roku.
Grzegorz Sołtysiak