Wojna na morzu była prawdopodobnie najważniejszym frontem II wojny światowej, a z pewnością teatrem działań o największej powierzchni, gdzie walki toczyły się najdłużej. Ocean Atlantycki i morza oblewające Europę były widownią zaciekłych zmagań toczonych przez floty alianckie z flotami państw osi Berlin-Rzym, a zwłaszcza z niemiecką U-Boot-Waffe.
Od ładunków przewożonych przez atlantyckie konwoje, tzw. linią życia, łączącą Wielką Brytanię i Stany Zjednoczone, zależało przetrwanie tych pierwszych, a w późniejszym okresie także powodzenie sowieckiej ofensywy na froncie wschodnim. Wreszcie bez wsparcia floty nie byłoby możliwe udane lądowanie sił alianckich - kolejno w Afryce Północnej, Włoszech i Francji, co było punktem zwrotnym II wojny światowej.
Polska Marynarka Wojenna brała udział w tej walce najdłużej. Od 1 września 1939 do samego końca II wojny światowej. Mała liczbą walczących okrętów, wielka ich sukcesami, uzyskanymi na wszystkich morzach i we wszystkich kampaniach. Jerzy Pertek w książce "Wielkie dni małej floty" pisał: "Mała liczebnym stanem, jednak wielka ożywiającym ją niezłomnym duchem była Polska Marynarka Wojenna. Nic też dziwnego, że polscy marynarze znaleźli się już w pierwszych latach wojny na ustach wszystkich. Raz zdobytego imienia, raz wywalczonego uznania i zaufania do końca wojny okazali się godni".
W momencie wybuchu wojny nieliczna polska flota, obejmująca zaledwie kilkanaście wartościowych okrętów wojennych, z bazami na Oksywiu i Helu, wsparta przez trzy bataliony piechoty morskiej, dywizjon wodnosamolotów i kilka dywizjonów artylerii nadbrzeżnej i przeciwlotniczej nie była zdolna do stawienia skutecznego oporu niemieckiej potędze. Mimo olbrzymiej przewagi wybrzeże broniło się do końca. Hel skapitulował dopiero 2 października 1939.
Przybyły na wody brytyjskie jeszcze przed wybuchem II wojny światowej dywizjon niszczycieli w składzie ORP "Błyskawica", ORP "Grom" i ORP "Burza" szybko rozpoczął działania bojowe u boku brytyjskiej Royal Navy. Wraz z nimi do walki ruszyły okręty podwodne ORP "Wilk" i ORP "Orzeł". Z czasem do służby pod polską banderą wchodziły kolejne okręty otrzymane od Wielkiej Brytanii – niszczyciele ORP "Garland", ORP "Piorun", ORP "Orkan"; eskortowce ORP "Krakowiak", ORP "Kujawiak" i ORP "Ślązak"; okręty podwodne ORP "Sokół" i ORP "Dzik" oraz ORP "Dragon" – pierwszy w historii naszej floty krążownik.
Polskie okręty brały udział w operacjach patrolowych i konwojowych na Atlantyku, kampanii norweskiej i bitwie o Narwik, ewakuacji sił alianckich z portu w Dunkierce, walkach w rejonie Morza Śródziemnego. Uczestniczyły w zakrojonej na wielką miarę próbnej akcji desantowej pod Dieppe we Francji, pierwszej operacji inwazyjnej w Afryce Północnej, lądowaniu aliantów we Włoszech i wreszcie w Normandii.
Odnosiliśmy sukcesy, ale ponosiliśmy też straty. W 1940 roku z patrolu na Morzu Północnym nie powrócił okręt podwodny ORP "Orzeł". Pod Narwikiem zatonął niszczyciel ORP "Grom" i służący jako transportowiec transatlantyk "Chrobry". Okręt podwodny ORP "Jastrząb" zaginął na wodach podbiegunowych, na trasie konwoju do ZSRR. W pobliżu Islandii storpedowany przez niemiecki okręt podwodny został ORP "Orkan". Ciężko uszkodzony w Normandii ORP "Dragon" został doprowadzony na mieliznę i użyty do budowy sztucznego portu.
Mimo to, w 1945 roku, gdy działania na morzu się zakończyły, Polska Marynarka Wojenna, mimo działalności na obczyźnie, była znacznie liczniejsza niż przed wojną. Walnie przyczyniła się do zwycięstwo aliantów na morzach i oceanach, co umożliwiło ostateczne pokonanie hitlerowskich Niemiec.